Reklama

O 15 "agencji" mniej

15 domów publicznych działających pod przykrywką agencji towarzyskich, dyskotek, a nawet... biur tłumaczeń udało się zlikwidować warszawskiemu urzędowi miejskiemu we współpracy z policją i innymi służbami.

Reklama

Policjanci i strażnicy miejscy, poinformowani przez Biuro Bezpieczeństwa o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, niezapowiedzianie wkraczają od takich miejsc, żeby uzyskać konkretne dowody - złapać klientów i prostytutki na gorącym uczynku, a potem ich przesłuchać. - Od tego momentu zaczynają się działania operacyjne policji - mówi Lucjan Bełza. Obecnie toczy się już kilka śledztw prokuratorskich. Dla mieszkańców miasta najważniejsze jest jednak to, że jedna akcja policji wystarczy, żeby zlikwidować "agencję". - Klientom wystarczy wylegitymowanie, żeby już więcej nie wracali - stwierdził Bełza. Kiedy muszą składać zeznania na policji o wizycie w agencji, co grozi koniecznością poinformowania żony o całej sprawie, zniechęca to ich na trwałe do korzystania z tego typu rozrywek. Pracownicy magistratu planują jeszcze zamontowanie kamer przy wejściach do domów publicznych. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że "agencja" zlikwidowana w jednym miejscu przenosi się w drugie - przyznał Bełza. - Może jednak uda nam się chociaż je wygonić z centrum miasta. Dodaje przy tym, że likwidacja takich przybytków często jest dla właścicieli ciosem finansowym, po którym już się nie podnoszą. Od początku października, kiedy Biuro zaczęło konkretne działania przeciwko "agencjom", zlikwidowano 14 domów publicznych i jeden klub gejowski. Grażyna Kurzyca uważa, że walka z firmami oferującymi męską prostytucję jest szczególnie pilną potrzebą, bo młodzi chłopcy, którzy sprzedają tam swoje ciała, zwykle już po roku kompletnie się degenerują i trafiają na ulicę. Pracownicy biura nie wypracowali jeszcze metody walki z obscenicznymi ulotkami reklamującymi usługi prostytutek, wtykanymi za wycieraczki samochodów. - Nie chcemy karać licealistów i emerytów, którzy roznoszą ulotki, ale dotrzeć do ich pracodawców - podkreśliła Kurzyca. Problemem są także pornograficzne reklamy "agencji", które musi oglądać każdy, kto przejeżdża głównymi ulicami Warszawy. Zgodnie z prawem policja i sąd mogą się nimi zainteresować tylko wtedy, gdy ktoś zgłosi zażalenie, że prezentuje się mu treści pornograficzne, których sobie nie życzył. Choć do biura dzwoni wiele osób oburzonych obscenicznymi obrazkami w oknach, nie ma chętnych na wstąpienie na drogę sądową. Mieszkańcy Warszawy często się boją właścicieli domów publicznych. Pracownicy Biura zastanawiają się także, jak skutecznie walczyć z ekskluzywnymi "agencjami", które nie ogłaszają się w prasie ani w internecie. Dodają, że klientami prostytutek są ludzie majętni, a nieraz również znani - np. politycy i dziennikarze. Biuro Bezpieczeństwa i Interwencji Kryzysowej powstało wiosną 2003 r. Przez kilka miesięcy wypracowywało metody walki z nielegalną prostytucją, a od początku października zaczęło konkretne działania. Jednym z celów Biura jest bowiem walka z patologiami społecznymi, do których należą - zdaniem prezydenta miasta Lecha Kaczyńskiego - "agencje towarzyskie".

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
rano
1°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
wiecej »

Reklama