15 domów publicznych działających pod przykrywką agencji towarzyskich, dyskotek, a nawet... biur tłumaczeń udało się zlikwidować warszawskiemu urzędowi miejskiemu we współpracy z policją i innymi służbami.
- Zdajemy sobie sprawę, że nie uda nam się wyeliminować zjawiska prostytucji, ale chcemy je przynajmniej znacznie ograniczyć - powiedział KAI dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Lucjan Bełza. Pracownicy stołecznego ratusza zlokalizowali na razie ok. 300 domów publicznych. Czyli - jak ocenia Bełza - zapewne połowę albo jedną trzecią takich miejsc. Pracownicy biura po prostu dzwonili pod numery znalezione w ogłoszeniach prasowych i na ulotkach wkładanych za wycieraczki samochodów. Adresy podawali również mieszkańcy Warszawy, piszący listy ze skargami na "agencje towarzyskie", w których odbywały się nieustające awantury. Klienci tych lokali są bardzo uciążliwi dla mieszkańców - zachowują się wulgarnie, zaczepiają kobiety i dzieci, brudzą na klatkach schodowych. - Prostytucja nie jest w Polsce karana - przypomina Grażyna Kurzyca z Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Można jednak doprowadzić do likwidacji "agencji" z wielu innych powodów. Najskuteczniejsza metoda to wykorzystanie faktu, że mieszczą się one w lokalach mieszkalnych i nie mają pozwolenia do wykorzystania ich "na cele niemieszkalne". Wtedy powiatowy Urząd Nadzoru Budowlanego może nakazać zamknięcie firmy - nawet gdy właściciel twierdzi, że prowadzi biuro tłumaczeń (dlatego zatrudnia cudzoziemki), salon masażu albo wypożyczalnię kaset pornograficznych. Duża część warszawskich domów publicznych znajduje się w mieszkaniach komunalnych, których właścicielem jest miasto. Wtedy urząd może podwyższyć czynsz tak, żeby właścicielowi nie opłacało się go zajmować. Skuteczne są również kary za sprzedaż alkoholu bez pozwolenia. - Okazuje się, że najprostsze metody są najlepsze - mówi Bełza. Nie potrafi jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego policja i służby miejskie nie podjęły wcześniej zorganizowanej walki z "agencjami". Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego nie ma uprawnień do zamykania "agencji towarzyskich". Jego pracownicy jedynie informują policję, straż miejską i odpowiednie urzędy, że podejrzewają nieprawidłowości w działaniu "agencji". Polski kodeks karny przewiduje kary za stręczycielstwo, czyli czerpanie zysków z nierządu, i za sutenerstwo, czyli odpłatne wynajmowanie mieszkania na prostytucję. Jednak trzeba udowodnić, że w firmie zarejestrowanej np. jako agencja towarzyska faktycznie odbywa się prostytucja.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.