Prowadzący obecnie w rankingu kandydatów na przyszłego prezydenta USA John Kerry z Partii Demokratycznej wydaje się amerykańskim biskupom zbyt liberalny.
Jego sylwetkę prezentuje niemiecka agencja KNA przypominając, że jednym z zasadniczych postulatów "prezydenta in spe" jest "taki rząd dla USA, który będzie respektował rozdział miedzy Kościołem a państwem". Kerry jest katolikiem. Na stronie internetowej www.johnkerry.com podkreśla, że wyrósł w wierze katolickiej i jest aktywnym członkiem wspólnoty kościelnej. Gdyby w listopadzie wygrał wybory, byłby pierwszym katolickim prezydentem od czasów Johna F. Kennedy'ego. Oczywiście nie oznacza to wcale, że we wszystkich sprawach zgadza się z opinią biskupów, zauważa KNA i wspomina o stosunku demokratycznego kandydata do aborcji, w której to sprawie Kerry ma stanowisko bardzo liberalne. Jego zdaniem kobiety powinny same podejmować decyzję w sprawie aborcji "po zasięgnięciu rady lekarza, posłuchaniu własnego sumienia i swego Boga". Stanowisko Kerry`ego stoi w całkowitej sprzeczności z oficjalnym nauczaniem Kościoła katolickiego, zgodnie z którym życie ludzkie należy chronić od chwili poczęcia. Arcybiskup Saint Louis Raymond Burke zapowiedział, że za takie stanowisko wobec aborcji nie udzieliłby mu komunii. Bardziej dyplomatycznie zachował się arcybiskup Bostonu, w której to diecezji mieszka Kerry. Abp Sean O'Malley zaleca politykom, którzy postępują niezgodnie z nauczaniem Kościoła, aby z własnej woli zrezygnowali z przystępowania do sakramentu Eucharystii. Kerry może popaść w konflikt z biskupami jeszcze z innego powodu, a mianowicie w sprawie legalizacji związków homoseksualnych. W tej chwili w USA toczy się ożywiona dyskusja po tym, jak w San Francisco odbyły się masowe "śluby" homoseksualistów i lesbijek, a Sąd Najwyższy stanu Massachusetts uznał, że zakaz "małżeństw" homoseksualistów jest niezgodny z konstytucją. Demokrata Kerry może wpaść w pułapkę: jeśli zaakceptuje "małżeństwa homoseksualne" to w skali politycznej skieruje się za bardzo na lewo i utraci głosy środka. Jeśli będzie przeciwny, utraci głosy lewicy. Jak na razie stara się lawirować miedzy obiema frakcjami. Kerry nie opowiada się jednoznacznie za "małżeństwami" homoseksualistów, jednak chce zaoferować parom homoseksualnym możliwość partnerstwa potwierdzonego dokumentem. Nie mogą jednak te związki rościć sobie praw takich, jakie mają małżeństwa heterogeniczne, ale powinni mieć zagwarantowane rożne zabezpieczenia socjalne i prawo dziedziczenia. George Bush natomiast domaga się zapisu w konstytucji, który gwarantowałby, że małżeństwo jest wyłącznym związkiem kobiety i mężczyzny. Natomiast bliskie biskupom jest stanowisko Kerry`ego w sprawie wojny z Irakiem. W tej kwestii biskupi postawili wszystkim kandydatom do prezydentury to samo kryterium, według którego konflikt ten należy jak najszybciej zakończyć. Ostrzegają m.in. że po zamachach terrorystycznych 11 września 2001 r. okazało się, że "żadna potęga militarna, czy gospodarcza, ani też osiągnięcia techniczne nie są w stanie zagwarantować powszechnego bezpieczeństwa, dobrobytu i postępu", lecz "należy je budować na fundamencie etyki i duchowości". Zdaniem KNA, czy Kerry otrzyma oficjalne wsparcie ze strony Kościoła katolickiego czy też nie, nie powinno mu spędzać snu z oczu. Stanowiący 23 proc. społeczeństwa USA katolicy, których liczba jest coraz większa ze względu na stały przypływ katolickich imigrantów z Ameryki Łacińskiej, nie kierują się w kwestiach politycznych wskazaniami Kościoła. Jak wykazały niedawne badania opinii publicznej, czują się oni w pierwszym rzędzie Amerykanami i jako tacy podejmują decyzje. Czy ostatecznie zwycięży Bush czy Kerry będzie dla nich wyborem niezależnym od nauczania Kościoła.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.