Stare schematy myślowe o tym, że Jan Paweł II przez Polaków był raczej podziwiany, niż słuchany, adorowany, niż analizowany - przywołuje w artykule opublikowanym na łamach Rzeczpospolitej pełnomocnik rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn Magdalena Środa.
<a href=http://forum.wiara.pl><b><font color=red>Porozmawiaj o tym na FORUM :.</b></font></a
Przytaczamy artykuł w całości, aby każdy mógł sobie wyrobić na jego temat własne zdanie:
Teza o sekularyzacji społeczeństw nowoczesnych z pewnością nie sprawdza się w Polsce
Postać mistyczna
Wielu katolikom wystarczają bowiem deklaracje i rytuały. Głoszą miłość bliźniego, nienawidząc myślących i wierzących inaczej.
Kiedy na początku XX wieku francuski filozof Henryk Bergson poszukiwał źródeł moralności, natknął się na dwa. Jedno związane było z instynktem posłuszeństwa, z obowiązkiem rozumianym jako wypełnianie społecznych nakazów; drugie związane było z "porywem miłości", otwierającym dusze i wspólnoty. Dwa źródła ma również według niego religia; z jednej strony mamy rytuały i instytucje, które stanowią przestrzeń trwania i umacniania się każdej wiary, z drugiej mamy mistykę, głębokie indywidualne przeżycia duchowe, które wnoszą w owe instytucje ożywcze treści.
Ta dwoistość charakteryzuje również etykę chrześcijańską. Z jednej strony ma ona postać deontologiczną, nakazową, autorytarną i rygorystyczną, z drugiej jest emocjonalna, otwarta, perspektywiczna. Bergson twierdził, że żadna kultura nie przetrwałaby, gdyby nie czynniki stabilizujące ją, "zamykające", żadna zaś nie byłaby warta przetrwania, gdyby nie miłość otwierająca ją i przepełniająca duchowością.
Kiedy zadawał sobie pytanie, co "otwiera" moralność i kto jest owym posłańcem duchowym nowych horyzontów moralnych, odpowiadał: "bohaterowie moralni". Zaliczał do nich Sokratesa, Chrystusa, Buddę, mistyków. Zapewne teraz dołączyłby do nich Jana Pawła II. I to nie tylko z powodu wielkiej osobowości, ale przede wszystkim z powodu niespotykanego połączenia w Jego działalności i biografii, owych dwóch - zdawać by się mogło - antynomicznych elementów: siły dążącej do zamknięciawspólnoty w rygorach surowych norm oraz indywidualnego, znoszącego wszelkie granice duchowego otwarcia.
Takim był zapewne Jan Paweł II. Był postacią mistyczną w sensie bergsonowskim. Ale jeśli tak, to z pewnością jego śmierć niczego nie zamyka. Jego życie było impulsem danym kulturze chrześcijańskiej, którego konsekwencje instytucjonalne i duchowe przyjdzie obserwować dopiero następnym pokoleniom. Wzmocnił Kościół jako instytucję i uczynił wyraźniejszymi jego nakazy (nie opcja fundamentalna i czcze deklaracje - jak pisał Jan Paweł II w encyklice "Veritatis splendor" - lecz "przykazania wskazują człowiekowi drogę życia (...) przykazania stanowią podstawowy warunek miłości bliźniego, a jednocześnie jej sprawdzian. Są pierwszym, niezbędnym etapem drogi ku wolności, jej początkiem". W świecie pełnym chaosu był niczym mocno wbity w ziemię drogowskaz; wskazywał drogi trudne, ale pewnie prowadzące do celu. Był bezkompromisowym, wymagającym, rygorystycznym sędzią moralnym.
Więcej na następnej stronie