Reklama

Biskupi i teczki

O teczkach księży w Gazecie Wyborczej wypowiadają się abp Damian Zimoń i abp Alfons Nossol.

Reklama

Byli też tacy, którzy godzili się na współpracę w zamian za stałe zasiłki ze specjalnego funduszu urzędu ds. wyznań bądź doraźne korzyści materialne, także w postaci dobrze płatnych stanowisk w Caritasie. Jak wspomina abp Nossol, caritasowcy mieli zagwarantowane 50 proc. zniżki na kolej i raz w roku wyjazd do sanatorium. Pod koniec lat 60., wedle raportów szefów SB, w całej Polsce było od 8 do 15 proc. księży caritasowców. Mieli donosić bezpiece o wszystkim, co dzieje się w ich otoczeniu. - Wiedzieliśmy, kogo złamano, kto z nas donosi, kto jest w Caritasie. Ale nie dotknął tych księży żaden poważny ostracyzm. Po prostu nie mówiliśmy przy nich o ważnych sprawach - twierdzi ks. Sitek. Alfons Nossol tuż po mianowaniu na ordynariusza diecezji otrzymał od prymasa Wyszyńskiego polecenie zmierzenia się z "lustracją" caritasowców. Wysłał więc ankiety do wszystkich księży diecezji z pytaniami, czy i w jakim czasie należeli do Caritasu, jakie informacje przekazywali bezpiece, czy brali za to wynagrodzenie. Duchowni mieli rozważyć odpowiedź we własnym sumieniu. - Myślę, że byli szczerzy - twierdzi abp Nossol. Ci, którzy przyznali się, byli wzywani do niego na rozmowy. Mogli opowiedzieć, co ich skłoniło do współpracy. - Boże drogi, co ja się nasłuchałem, bo każdy chciał o tym opowiedzieć. Byłem żółtodziobem, jeśli chodzi o pracę na parafii, wszak w tej materii jestem teoretykiem, i wtedy oczy mi się otwierały na to, co niektórzy wycierpieli. Wielu płakało - wspomina arcybiskup. Prymas Wyszyński chciał radykalnego oczyszczenia. Ci, którzy się przyznali, musieli w dwa tygodnie od rozmowy z biskupem wysłać pismo do centrali, że występują z Caritasu, i przynieść do kurii potwierdzenie, że to zrobili. W przeciwnym wypadku tracą wszelkie przywileje kościelne. - Byli tacy, ale nie wymienię z nazwiska, którzy mówili, że są już w tym wieku, że żadnych listów nie będą pisać, tylko wolą odejść z parafii. Większość jednak wystąpiła z Caritasu, choć dodam, że w naszej diecezji nie było wielu caritasowców - zauważa abp Nossol. Ks. kanclerz Sitek doznał wielu krzywd ze strony bezpieki. Dostawał anonimy z groźbami, był wielokrotnie przesłuchiwany, inwigilowany m.in. za udzielanie pomocy rodzinom opolskich internowanych i więzionych. Nie zamierza jednak dowiadywać się, kto na niego donosił. - Wierzę, że człowiek może się zmienić. Jan Paweł II powiedział wszak, że jedyną drogą do pokoju jest przebaczenie. Miłość do tych, którzy nas skrzywdzili, może przemienić nawet pole bitwy w miejsce solidarnej współpracy - przekonuje. - Nie chcę też, by sami sprawcy zła i prawdziwi prześladowcy, funkcjonariusze UB i SB, spokojnie chodząc po ulicach Opola, zacierali ręce i cieszyli się, że sobie skaczemy do gardeł, że w każdym doszukujemy się potencjalnych szpiclów i donosicieli - kończy ks. Sitek.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
wiecej »

Reklama