- Nie byłem tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa - oświadczył wiceprezydent Radomia Krzysztof Gajewski.
Odniósł się w ten sposób do relacji prasowych, w których pojawia się jako domniemany tajny współpracownik SB. Przyznał, że funkcjonariusze SB chcieli nakłonić go do współpracy i przejąć w ten sposób prawdopodobnie największy w kraju materiał fotograficzny prezentujący historię ruchu pielgrzymkowego na Jasną Górę. W latach 70. i 80. Gajewski uwieczniał na kliszy fotograficznej historię ruchu pątniczego do stóp Matki Bożej Częstochowskiej. Po każdej pielgrzymce odwiedzał m.in. radomskie kościoły, gdzie przedstawiał montaż przeźroczy z trasy pielgrzymek. - To właśnie po tych projekcjach wielu ludzi przekonało się do tej formy duszpasterskiej. Zaowocowało to bardzo dużym wzrostem pątników w latach 80-tych. W sumie zebrałem 20 albumów z negatywami zdjęć oraz kilka tysięcy przeźroczy prezentujących ruch pątniczy. To właśnie ten materiał interesował najbardziej SB. Byłem wiele razy namawiany do współpracy. Nigdy nie złożyłem żadnego donosu, nie podpisałem dokumentów o współpracy i nie otrzymałem żadnych pieniędzy - mówił na konferencji Krzysztof Gajewski. Za bzdurę uznał rozpowszechnianą plotkę, że posiadał kryptonim "Bartek". Stwierdził, że imię to nadano mu na tzw. chrzcie pielgrzymkowym. Imieniem tym podpisywał swoje zdjęcia z pielgrzymek i imię to wybrał dla swojego syna. - Najbardziej cierpi teraz moja rodzina, rodzice i żona, która jest szykanowana. Wydano na mnie wyrok, podobnie jak na księdza Malińskiego - podkreślił prezydent Gajewski. Od 2004 r. Gajewski pisze do IPN i Rzecznika Interesu Publicznego prosząc o wgląd do swoich teczek. Bezskutecznie. IPN wydał zaświadczenie, że na podstawie posiadanych dokumentów zgromadzonych w zasobie archiwalnym tej instytucji Gajewski nie jest osobą pokrzywdzoną. Sam zainteresowany uznał to za krzywdzące i odwołał się od tej decyzji. Prosił również o wszczęcie procesu lustracyjnego, ale mu odmówiono, ponieważ w myśl ustawy z 11 kwietnia 1997 r. funkcja wiceprezydenta miasta nie jest funkcją publiczną.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.