Niekaranie za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków to już jest rodzaj przyzwolenia - mówi w wywiadzie dla Naszego Dziennika ks. Józef Walusiak, dyrektor Katolickiego Ośrodka Wychowania i Resocjalizacji Młodzieży Uzależnionej w Bielsku-Białej.
- W okresie letnim młodzież ma dużo wolnego czasu. Wzrasta też zagrożenie sięgnięciem po narkotyki... - Kiedy przyjmuję do ośrodka w Bielsku młodych ludzi, zawsze pytam się na początku: dlaczego zacząłeś brać narkotyki, i wielu z nich podaje dwa powody. Pierwszy z nich to namowa kolegów, koleżanek, towarzystwa. Młody człowiek tłumaczy, że spróbował narkotyku gdzieś u znajomych, na imprezie, na dyskotece. Wakacje zwiększają to zagrożenie, gdyż więcej jest wolnego czasu, więcej wyjść. Nie ma szkoły, nie ma zajęć pozaszkolnych, a ze strony rodziców często nie ma kontroli, więc wpływ towarzystwa jest bardziej niebezpieczny. Druga częsta odpowiedź młodzieży na pytanie: dlaczego sięgnąłeś po narkotyk, to: nudziłem się, nie miałem co robić i z tych nudów pojawiły się pierwsze próby narkotykowe. Okres wakacji jest czasem szczególnych zagrożeń i niebezpieczeństw, gdyż często dla młodych osób jest to czas zupełnie niezorganizowany. Za mało jest ofert wypoczynkowych dla młodzieży. Tu wielkie zadanie do wykonania ma Kościół. Wspaniałym sposobem na wakacje są pielgrzymki piesze, rekolekcje oazowe. - Wspomniał Ksiądz o braku zainter esowania dziećmi ze strony rodziców. Jak można rozwinąć tezę, że narkomania to problem tkwiący swymi korzeniami w osłabionych więziach rodzinnych? Jak wyglądają relacje rodzinne w przypadku wychowanków ośrodka w Bielsku? - Często ludzie starsi myślą, że narkoman to jest bezdomny, który leży gdzieś na dworcu, brudny, chory, obdarty. Tymczasem współczesny młody człowiek, który sięga po narkotyki, może wyglądać bardzo elegancko, być czysto, schludnie ubrany i nie widać po jego zewnętrznym wyglądzie, że jest uzależniony. To bardzo często gubi rodziców, którzy myślą, że to niemożliwe, aby ich dziecko brało narkotyki. Kiedy zaczynałem pracę w ośrodku, większość naszych wychowanków pochodziła z rodzin patologicznych. Nadal połowa pochodzi z rodzin biednych, natomiast pozostali pochodzą z rodzin na pozór normalnych. Podkreślam: na pozór, ponieważ w tych rodzinach także są pęknięcia, których nie widać z zewnątrz. Najczęściej jest to brak czasu dla dziecka, zagonienie rodziców, zapracowanie. By utrzymać dom, rodzice często podejmują dodatkowe prace. Czasem jednak nie ma aż takiej potrzeby dorabiania się, ale rodzice wolą poświęcać czas na gromadzenie pieniędzy, zamiast ofiarować go dziecku. Problem, który nasila się w ostatnich latach, to brak ojca w domu. Często pracuje on za granicą, przesyła pieniądze na utrzymanie domu i myśli: jak dam pieniądze, to będzie wszystko dobrze.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.