Katolicy z Chyrowa na Ukrainie walczą o odzyskanie kościoła od miejscowych władz.
W uroczystość św. Anny 12 parafian z Chyrowa w obwodzie lwowskim przyjęło sakrament bierzmowanie w kościele we wsi Sąsiadowice, ponieważ w ich rodzinnej rzymskokatolickiej świątyni nadal mieści się Dom Kultury i placówka miejscowych kozaków. Miejscowy proboszcz ks. Walery Skraba powiedział KAI, że wspólnota parafialna procesowała się z władzami Chyrowa we Lwowie, a nawet w Kijowie, ale miejscowe władze samorządowe nie chcą wykonywać uchwał sądowych w sprawie zwrotu kościoła rzymskim katolikom. „Teraz nic w kościele się nie odbywa, ale i tak nie chcą nam go oddać” – mówi proboszcz. Dodał, że ostatnio oddział Ministerstwa Sprawiedliwości postanowił przymusowo zwrócić nam kościół między 10 a 20 sierpnia. „Chyba będzie to z udziałem milicji, wyłamaniem drzwi i wzniesieniem ogrodzenia między kościołem a przybudówką. Przynajmniej tak to się zapowiada. Ale boimy się, że może dojść do jakichś zamieszek” – powiedział ks. Skraba. On i parafianie uważają, że główną przyczyną takiego nastawienia zarówno poprzednich, jak i obecnych władz miejscowych jest nacjonalizm, stereotypy myślenia tej części mieszkańców miasteczka, których po II wojnie światowej przesiedlono do Chyrowa z terenów powojennej Polski. „Niektórzy z nich nazywają siebie Kozakami, a nas wszystkich, tutejszych rzymskokatolików, zaliczają do Polaków, chociaż większość parafian to Ukraińcy albo osoby z rodzin mieszanych” – powiedzieli KAI wierni z Chyrowa. „O tym, abyśmy się wreszcie opamiętali i nie walczyli z Panem Bogiem, nie czynili sobie krzywdy, trzeba mówić ostro i głośno” – zaznaczył w swoim kazaniu podczas odpustowej Mszy św. w sąsiadowickim kościele biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Marian Buczek. Wyjaśnił, że „walka z Bogiem jest wtedy, gdy nie zwraca się świątyni oddanej Bogu przez naszych przodków, tylko pisze się, że to jest Dom Kultury”. Biskup dodał, że „gdy Pan Bóg wreszcie wkroczy do akcji, to będzie za późno na opamiętanie się ludzi”. Zdaniem hierarchy, najnowsza odpowiedź władz na list metropolity lwowskiego kard. Mariana Jaworskiego w tej sprawie jest obraźliwa, a poza tym wygląda, jakby była autorstwa ludzi, „którzy nie wiedzą, co piszą”. „Nie można pisać, że w tym domu są zebrania Rady Miejskiej i dlatego ten budynek nie może być oddany, a nie wspomina się nic, że jest to kościół” – mówił z oburzeniem bp Buczek. Zaznaczył, że „to nie jest ani polskie, ani nasze, ale tylko Pana Boga, bo my się tylko modlimy w świątyni”. „Nawet choćby ją zburzyli, zniszczyli, zamknęli, dzielili na różne piętra, magazyny, świetlice i tak dalej, to i tak ten dom wcześniej czy później wróci do Pana Boga” – powiedział biskup. „Każdy kościół, każda cerkiew jest domem, zbudowanym przez ludzi z kamieni czy cegły, ale dla Pana Boga” – stwierdził na zakończenie. Pierwsza wzmianka o parafii obrządku łacińskiego w Chyrowie pochodzi z 1531 r. Obecny kościół św. Wawrzyńca z początku XVII w. był czynny do 1945 r. Za czasów sowieckich zamieniono go na magazyn, później kościół z nową przybudówką zaczęto nazywać Domem Kultury, w którym organizowano dyskoteki i odbywały się zebrania Rady Miasta. Kiedy po opuszczeniu przez wojsko zwolniony w Chyrowie dawny kościół jezuitów, władze pospiesznie przekazały go prawosławnym. Katolicy obrządku łacińskiego zbierają się na nabożeństwa w kaplicy w domu prywatnym i od lat nieustannie walczą z władzami o odzyskanie dawnego kościoła.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.