To tragiczna pomyłka - mówi ks. Stanisław Filipek, pallotyn pracujący w Rwandzie, komentując oskarżenie belgijskiego duchownego Guya Theunisa o udział w zamordowaniu ośmiuset tysięcy ludzi w 1994 roku.
Rz: Trybunał ludowy w Rwandzie oskarżył belgijskiego duchownego o udział w zamordowaniu ośmiuset tysięcy ludzi w 1994 roku. Guy Theunis miał podżegać do ludobójstwa. Ksiądz pracuje w tym kraju od 25 lat i zna ojca Theunisa. Wierzy ksiądz w jego winę? Ksiądz Stanisław Filipek: Absolutnie nie. 60-letni Guy Theunis ze Zgromadzenia Ojców Białych pracował w Rwandzie 23 lata. Jego aresztowanie było dla mnie, jak dla wielu, ogromnym zaskoczeniem. Tym bardziej że od 1994 roku bywał w tym kraju wielokrotnie i nikt nie próbował go zatrzymać. To tragiczna pomyłka. - Guy Theunis przyznał się jednak, że na łamach czasopisma "Dialogue" przedrukowywał artykuły z ekstremistycznego magazynu "Kangura". Redaktor naczelny tego pisma odbywa karę dożywotniego więzienia. Dlaczego ksiądz Theunis ma uniknąć podobnej kary? - "Dialogue" jest czasopismem zamieszczającym refleksje na temat wszystkich problemów Rwandy, oparte na wartościach chrześcijańskich. Teksty, o których mowa, były przedrukowywane w rubryce "Przegląd prasy". Ten misjonarz zawsze angażował się w obronę praw człowieka i pokoju. Świadectwo jego uczciwości daje teraz wielu ludzi i instytucji. Nie wierzę, by mógł zostać skazany. Szef dyplomacji belgijskiej Karel Gucht zwrócił się do władz Rwandy z prośbą o przeniesienie procesu do Belgii. - Po co przenosić proces? Czyżby władzom Rwandy chodziło po prostu o postawienie przed sądem pierwszego białego? - Pierwszego i być może nie ostatniego. Po 1994 roku do więzień trafiło ponad sto tysięcy osób oskarżanych o udział w ludobójstwie. Zdaniem mediów aparat sprawiedliwości Rwandy potrzebowałby trzystu lat, by ich osądzić. Trybunały ludowe - tzw. Gacaca - które wcześniej stanowiły w Rwandzie tradycyjną formę pojednania, miały rozwiązać ten problem. Skutki ich działania są jednak między innymi takie, że ludzie znów zaczęli się bać. Niektórzy uciekli z Rwandy. Ludzie nie ufają tym sądom. Sam prezydent Rwandy przed trzema miesiącami apelował do nich o rozsądek i rozwagę. Osobiście wierzę, że zdrowy rozsądek zwycięży. Głos powinna też zabrać wspólnota międzynarodowa. - Jaka była rola mediów podczas tej rzezi? - Niektóre podjudzały do mordów. Na przykład Radio Mille Collines przekonywało, że jeśli ty dziś nie będziesz mordował, jutro ciebie zamordują. Miejscowa ludność ze strachu przyłączała się więc czasem do bojówek dokonujących rzezi. Ludobójstwo było jednak wcześniej zaplanowane i dobrze przygotowane. 6 kwietnia 1994 roku zestrzelono samolot, którym lecieli dwaj prezydenci, którzy zgodzili się na utworzenie rządu reprezentującego różne frakcje społeczeństwa rwandyjskiego. Wówczas dano sygnał do rozpoczęcia rzezi. Ci, którzy mordowali, byli odpowiednio przeszkoleni, przypominali młodzież z Hitlerjugend. Przemieszczali się po całym kraju i nie tylko zabijali z zimną krwią, ale też w sposób bestialski okaleczali ludzi. Ranili oczy, kaleczyli uszy, usta oraz genitalia. Rany te miały znaczenie symboliczne: nie masz prawa widzieć, słyszeć, mówić ani się rozmnażać. - Byłego ministra kultury Jeana de Kamuhandę skazano między innymi za to, że przywoził bandy pod kościoły. Tam - za pomocą maczet, granatów i karabinów - mordowały one bezbronnych ludzi. Często tak było?
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.