Reklama

Miasteczko Śląskie: Rozmowy o rozwiązaniu konfliktu

Wczoraj w Miasteczku Śląskim po raz pierwszy doszło do rozmów między „deworianami" i „zacnymi". Zakończyły się one sukcesem.

Reklama

Ks. Grzegorz Dewor, były administrator miasteczkowskiej parafii, który nie podporządkował się biskupiemu nakazowi jej opuszczenia, oddał klucze do kościoła i salek katechetycznych. Dzisiaj ma dojść do kolejnego spotkania. Przypomnijmy, że konflikt w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Miasteczku Śląskim trwa od czerwca. Wczorajszy dzień był 159. dniem pikiety pod plebanią. W taki właśnie sposób grupa parafian chce wymóc na władzach kościelnych odstąpienie od decyzji o przeniesieniu ks. Dewora do innej parafii. Pikietując chcą też zapewnić o nienagannym stylu życia księdza i zaprzeczyć krążącym plotkom o tym, że nadużywa alkoholu. Ks. Dewor za to, że nie opuścił parafii, nie może odprawiać mszy i sprawować władzy w parafii. Do Miasteczka został skierowany nowy proboszcz, ale „deworianie” nie pozwolili mu zamieszkać na farze. Kieruje więc parafią z domu dla sióstr zakonnych i nie korzysta z kancelarii parafialnej. Od czerwca pogłębia się też konflikt pomiędzy „deworianami” a „zacnymi rodzinami” (takie określenie ukuli dla swych przeciwników zwolennicy ks. Dewora). Były już przepychanki pod kościołem, a nawet bójki. Przyszliśmy tu, aby móc korzystać z dóbr parafialnych, do których dostęp powinna mieć cała parafia, a nie tylko grupa ludzi. Chodzi o probostwo i dom parafialny, który był budowany w szczególności przez parafian stojących po tej stronie – wyjaśniał wczoraj Zygmunt Bartyzel z Miasteczka, który reprezentował grupę około pięćdziesięciu „zacnych”. Od „deworian” oddzielał ich na początku płot probostwa z bramą zamkniętą na kłódkę. A potem cała ulica i około dziecięciu policjantów z Tarnowskich Gór. Do rozmów między dwoma stronami doszło po raz pierwszy. Dlaczego teraz? – W najbliższym czasie będziemy stać nad grobami naszych ojców i będziemy zmuszeni zdać im relację – mówi Bartyzel. Ks. Dewor, mimo że tuż przed przyjściem Bartyzela i reszty grupy, kręcił się po podwórku fary, kazał długo na siebie czekać. Na tyle długo, by pod probostwem mogła zebrać się spora grupa jego popleczników. To oni właśnie nie chcieli też zgodzić się na wpuszczenie wielu parafian do budynku probostwa. W efekcie do prowadzenia rozmów wydelegowano tylko czworo z grupy „zacnych”. Jak później telefonicznie wyjaśniał nam ks. Dewor, było to „dla naszego bezpieczeństwa”. Po jakiejś godzinie rozmów i dwóch i pół godzinie wyczekiwania pod farą, wyszła grupa „negocjatorów”. Lucja Duda miała łzy w oczach. Mam klucze z salek i kościoła – oznajmiła. Być może wkrótce na powrót zacznie w tym miejscu działać świetlica socjoterapeutyczna, będą odbywały się spotkania grup parafian i nauki przedmałżeńskie. Jeszcze tego samego wieczora grupa parafian po przepychankach, wymieniła zamki w drzwiach salek. Duda przekazała DZ, że ks. Dewor zobowiązał się opuścić plebanię 1 listopada. Zaznaczył jednak, że tak się stanie, jeżeli „puszczą go parafianie”. Niestety nie udało się nam ponownie rozmawiać z księdzem, by potwierdzić tę informację.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
6°C Czwartek
noc
4°C Czwartek
rano
4°C Czwartek
dzień
5°C Czwartek
wieczór
wiecej »

Reklama