Sąd Rejonowy w Elblągu zwrócił się do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku o przekazanie sądowi okręgowemu sprawy pracowników policyjnego laboratorium w Olsztynie, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i sfałszowanie wyników badań DNA szczątków Krzysztofa Olewnika.
Chodzi o sprawę dwojga pracowników Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i sfałszowanie wyników badań DNA szczątków Krzysztofa Olewnika.
Jak poinformowała PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Elblągu Dorota Zientara, we wniosku sądu rejonowego o przekazanie sprawy wskazano m.in., że jej charakter "dotyczy funkcjonowania organów ścigania i ewentualnych nieprawidłowości przy zbieraniu materiału dowodowego co jest dużym ciężarem gatunkowym". Podkreślono też, że na etapie prokuratorskim sprawa ta była w prokuraturze apelacyjnej, choć według właściwości mogła ją prowadzić prokuratura rejonowa. "Dlatego sąd rejonowy wskazał, że rozpoznaniem tej sprawy winien także się zająć sąd wyższej instancji tj. sąd okręgowy" - powiedziała PAP Zientara.
Sąd Rejonowy w Elblągu jest drugim z kolei sądem, który nie chce prowadzić tej sprawy. Pierwotnie miał ją rozpoznawać Sąd Rejonowy w Olsztynie - tu na początku stycznia trafił akt oskarżenia sformułowany przez gdańską Prokuraturę Apelacyjną. Sędziowie z Olsztyna poprosili Sąd Najwyższy, by przekazał tę sprawę "z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości" poza okręg olsztyński. W połowie marca Sąd Najwyższy zdecydował, że sprawa trafi do elbląskiego sądu rejonowego.
W sprawie, której chce się pozbyć elbląski sąd rejonowy oskarżeni są: szefowa laboratorium olsztyńskiej komendy wojewódzkiej policji Jolanta D. oraz biegły medycyny sądowej Bogdan Z.
Według gdańskich śledczych pracownicy laboratorium w 2006 r. pobrali do badań trzy fragmenty kości: z ramienia, biodra i uda. Dwie próbki wykazały zgodność DNA z kodem genetycznym Krzysztofa Olewnika, natomiast jedna wykazała inny od pozostałych profil. W tej sytuacji ekspertyzy powinny zostać powtórzone, czego nie zrobiono. Poza tym w wynikach badań zatajono sam fakt odmienności profilu jednej z próbek.
Oprócz sfałszowania wyników badań prokuratorzy zarzucili też pracownikom laboratorium niedopełnienie obowiązków. Zarzut ten ma związek z zaginięciem fragmentów kości badanych w 2006 r., do czego przyczynił się niewłaściwy nadzór nad dowodami rzeczowymi. Obojgu oskarżonym grozi do 5 lat więzienia.
Zatajone rozbieżności w ekspertyzie powstałej w 2006 r. w Olsztynie spowodowały, że na początku 2010 r. gdańska prokuratura apelacyjna - na wniosek rodziny - zdecydowała się przeprowadzić ekshumację zwłok Olewnika. Wyniki badań próbek pobranych po ekshumacji potwierdziły ostatecznie tożsamość ofiary.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Mężczyzna został uprowadzony z własnego domu w Drobinie. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r.
Oparty na akcie oskarżenia sporządzonym przez śledczych z Olsztyna proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.