Polscy emigranci zmagają się z adaptacją do miejscowych warunków, nieraz szukają wsparcia czy dobrego słowa duszpasterzy i umocnienia w wierze - w Gazecie Wyborczej pisze z Dublina dominikanin Marcin Lisak.
Najlepiej adoptują się do irlandzkich warunków ci, którzy nie żyją samotnie. Do Irlandii przyjeżdża z Polski wiele par, często są to narzeczeni, którzy chcą zarobić na małżeński start i wrócić do ojczyzny. Przyjeżdża też wiele młodych małżeństw, które nie znajdują nad Wisłą perspektyw dla założenia własnego domu. Pary odnajdują się tutaj lepiej od pozostałych, wzajemnie wspierając się we wspólnym celu - szukaniu lepszego życia. Nie przeżywają tak bardzo gehenny rozstania z bliskimi, mogą budować swoją miłość w nowych warunkach. Bywa to niełatwe, bo wymaga akceptowania porażek, zwłaszcza w poszukiwaniu pracy czy taniego mieszkania, a zarazem podtrzymywania się wzajemnie na duchu. We dwójkę jest jednak łatwiej. Pozostali też nie żyją sami, w izolacji od Polaków, ale nieraz stanowi to bardzo trudne doświadczenie. Ze względów ekonomicznych polscy emigranci mieszkają w hotelach z wieloosobowymi pokojami albo wspólnie wynajmowanych, dość ciasnych mieszkaniach, gdzie trudno o spokój, wypoczynek czy intymność. Ta dość przymusowa kohabitacja prowadzi do napięć i zawiści. Jedną z istotnych wartości podkreślanych przez emigrantów jest znalezienie przyjaciół tu na Wyspie. Cennym skarbem jest także takie dobranie współlokatorów, aby można było żyć razem harmonijnie bez zbędnych konfliktów. Tak czy inaczej wiele osób poszukujących pomocy duszpasterskiej u polskich duchownych oczekuje możliwości rozmowy i wsparcia w doświadczeniu samotności. Szczególnie trudna jest w tym przypadku rozłąka pomiędzy małżonkami czy dziećmi i rodzicami. Nie brak sytuacji, że taki zarobkowy wyjazd prowadzi do zdrady małżeńskiej czy trwałego rozbicia rodziny, gdyż trudno podtrzymywać więzi na odległość. Inni borykają się z tęsknotą, emocjonalną czy seksualną pustką. Nie dotyczy to jedynie Polaków. Ten fenomen jest dość powszechny. Kapłani z Afryki, których spotkałem na sesji poświęconej duszpasterstwu emigrantów, podobnie mówili o problemach przybyszów z ich kontynentu. Dla wielu emigrantów charakterystyczne jest poszukiwanie w Kościele poczucia wspólnoty i ucieczki przed samotnością. Z duszpasterskiej perspektywy widać jednak, że często potrzebna jest pomoc psychologa. Na szczęście udało nam się w Dublinie uruchomić takową w języku polskim. Religijność z wyboru Kościół stanowi spore wsparcie dla emigrantów. Katolicyzm jest na tyle globalny, że naturalną rzeczą jest odnalezienie miejsca, gdzie można podtrzymywać swoją wiarę
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.