W Bułgarii, kraju, w którym nie obowiązuje zakaz aborcji, liczba tych zabiegów maleje i w ubiegłym roku była najniższa od 25 lat, informuje w piątek dziennik Trud, powołując się na dane rządowego Instytutu Informacji o Ochronie Zdrowia.
Niemniej, dodaje instytut, jest ona nadal zbyt wysoka. W 2005 r. 41795 Bułgarek dokonało w szpitalach sztucznego przerwania ciąży - jest to o 6000 mniej niż w poprzednim roku. W ostatnich latach w Bułgarii obserwuje się stałą tendencję do spadku liczby aborcji, co lekarze tłumaczą podniesieniem kultury zdrowotnej ludności i dostępnością środków antykoncepcyjnych w aptekach. "Wszyscy pamiętamy czarny 1980 r., kiedy w Bułgarii dokonano 156 056 aborcji" - mówi szef instytutu dr Christian Griwa. Na początku lat 90. ich liczba stabilizowała się na poziomie ok. 85-90 tys., by obecnie zmniejszyć się dwukrotnie. Od czterech lat liczba urodzeń jest wyższa od liczby aborcji. Po ostatnich podwyżkach świadczeń i tzw. becikowego na początku 2006 r., a zwłaszcza po przygotowywanych obecnie zmianach w ustawodawstwie, poprawiających sytuację pracujących matek, spodziewany jest dalszy wzrost liczby urodzeń i spadek aborcji. W 2005 r. według oficjalnej statystyki w Bułgarii urodziło się 71 640 dzieci. Wzrost demograficzny jednak nadal jest ujemny i wynosi 5,4 promila. Jedną z przyczyn jest utrzymująca się od lat na wysokim poziomie emigracja, zwłaszcza młodych ludzi. W Bułgarii aborcja jest płatna, jeżeli nie jest wykonywana ze wskazań medycznych. W państwowych szpitalach zabieg kosztuje 150 lewów (75 euro), w prywatnych klinikach - od 400 do 1000 lewów (200-500 euro).
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.