Delegacja watykańskich urzędników wysokiego szczebla odbyła w Pekinie rozmowy dotyczące wznowienia stosunków dyplomatycznych z Chińską Republiką Ludową, przerwanych ponad 50 lat temu - poinformowała prasa w Hongkongu.
Według niej, przedstawiciele Watykanu przybyli do stolicy Chin w niedzielę i będą tam przez tydzień. Informacji tych nie potwierdziło chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Cytowany przez dziennik "South China Morning Post" kardynał Joseph Zen stojący na czele diecezji katolickiej w Hongkongu powiedział, że to znaczące, iż Watykan został zaproszony, by prowadzić rozmowy na chińskiej ziemi. Nie znam szczegółów dyskusji, ale nie spodziewam się po rozmowach szybkich postępów. W każdym razie, to dobry początek - powiedział kardynał Zen, znany jako orędownik ocieplenia stosunków watykańsko-chińskich. Byłaby to pierwsza wizyta oficjalnych przedstawicieli Watykanu w Chinach od 2000 roku. Wtedy ChRL zerwała rozmowy, gdyż papież kanonizował 120 chińskich męczenników - przypomniał dziennik. Pekin deklaruje, że nie nawiąże stosunków dyplomatycznych z Watykanem, jeśli Stolica Apostolska nie zlikwiduje swej nuncjatury na Tajwanie. Watykan jest jedynym państwem w Europie, które utrzymuje stosunki dyplomatyczne z Tajwanem. Chiny uważają wyspę za zbuntowaną prowincję. Komunistyczne władze Chin zerwały stosunki dyplomatyczne z Watykanem w 1951 roku, odmawiając jednocześnie papieżowi sprawowania jurysdykcji kanonicznej nad chińskim Kościołem. Kościół oficjalny, zwany także patriotycznym, jest w pełni kontrolowany przez władze. To one udzielają zgody na funkcjonowanie świątyń, mianują własnych księży i biskupów. W Chinach działa też wierny papieżowi Kościół podziemny, który - według źródeł watykańskich - liczy około 8 mln wyznawców, podczas gdy Kościół oficjalny ma ich około 5 mln.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.