Filipińscy emigranci mogą szerzyć wiarę - zauważył tamtejszy episkopat. Dotychczas biskupi Filipin podkreślali jedynie negatywne skutki emigracji rozdzielającej rodziny.
Na roboczym spotkaniu komisji filipińskiego episkopatu ds. migracji z przedstawicielami ponad 50 grup emigrantów, które odbyło się w dniach 11-15 września w Tagaytay, to podejście „przedefiniowano” – przyznał abp Angel Lagdameo. Przewodniczący episkopatu Filipin stwierdził, że dostrzeżono tam pozytywny wymiar emigracji. Ludzie opuszczający własny kraj mogą być świeckimi misjonarzami, którzy nie tylko słowem, ale i codziennym życiem głoszą Ewangelię. Ich obecność, szczególnie w krajach doświadczających braku powołań jest wręcz opatrznościowa – dodał abp Lagdameo. Wspólna refleksja objęła także ciemne strony emigracji. Niejednokrotnie filipińscy emigranci są źle traktowani, spychani na margines życia społecznego i politycznego, a kobiety są wykorzystywane w przemyśle pornograficznym. Dodajmy, że 10 proc. filipińskiej populacji, czyli około 8 mln osób, żyje na emigracji w ponad 190 krajach na wszystkich kontynentach. Prawie połowa z nich mieszka w Stanach Zjednoczonych. Co roku przybywa tam ponad 85 tys. Filipińczyków.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.