Nasz Dziennik atakuje dziennikarkę

Nasz Dziennik oskarżył znaną dziennikarkę Rzeczpospolitej Ewę K. Czaczkowską o manipulacje informacjami o abp. Wielgusie.

W świecie manipulacji Nie było to jedyne kłamstwo pani Czaczkowskiej zamieszczone na łamach "Rzeczpospolitej". Ewa Czaczkowska napisała nieprawdę, twierdząc, iż z dokumentów wynika, "że przez ponad 20 lat nowy metropolita warszawski był tajnym, świadomym współpracownikiem SB", ponieważ z dokumentów nic takiego nie wynika. Kłamała, pisząc, że "komisję do zbadania akt arcybiskupa Wielgusa powołał też rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski", skoro sam rzecznik stwierdził, że żadnej komisji w tej sprawie nie powoływał. Nie jest prawdą również twierdzenie pani Czaczkowskiej, że "abp Wielgus został zmuszony do rezygnacji", ponieważ nikt go do rezygnacji nie zmuszał. Uczynił to z miłości do Kościoła, co wyraźnie podkreślił nawet Benedykt XVI, wbrew temu, co stwierdziła pani Czaczkowska, próbując dowieść, iż ks. abp Wielgus "pokazał, że nie jest dla niego ważne dobro Kościoła i archidiecezji...". W sprawie ks. abp. Stanisława Wielgusa mieliśmy do czynienia ze świadomymi manipulacjami ze strony Ewy Czaczkowskiej. Oto jeden z przykładów. Następnego dnia po opublikowaniu w internecie materiałów z teczki ks. Wielgusa, napisała ona na łamach "Rzeczpospolitej": "Nie ma już wątpliwości: w czasach PRL abp Stanisław Wielgus był świadomym współpracownikiem tajnej policji i wywiadu PRL". Publicystka podkreśliła, iż nie możemy być do końca pewni zapewnień arcybiskupa, który utrzymuje, że nikogo nigdy nie skrzywdził, ponieważ nie wiadomo, czy np. informacje o KUL, które ksiądz przekazywał, nikomu nie zaszkodziły. Pomijając fakt, że pani Czaczkowska przyjęła zawarte w materiałach służb specjalnych PRL informacje jako prawdę absolutną, manipulacja widoczna jest również w innym miejscu. Skoro bowiem wyraża wątpliwość, czy informacje o KUL, które ksiądz przekazywał, nikomu nie zaszkodziły, to znaczy, że przyjmuje za pewnik, iż ks. Wielgus przekazywał SB jakieś informacje o KUL. Skąd jednak wie, że ks. Wielgus przekazywał jakieś informacje o KUL, skoro w dokumentach nie ma na to żadnych dowodów? Jeśli nawet przyjmiemy, że informacje jakieś przekazywał, to sama przyznaje, iż nie można stwierdzić, czy komukolwiek one zaszkodziły. Jeżeli zatem nie można stwierdzić, czy komukolwiek zaszkodziły, to dlaczego wychodzi z założenia, że zaszkodziły? Fałszywe świadectwo O wiele bardziej powściągliwa była Ewa Czaczkowska w przypadku ks. Michała Czajkowskiego. Nawet po jego przyznaniu się do winy, poprzedzonym uporczywym zapieraniem się, w swoich artykułach na ten temat powstrzymała się od wszelkich negatywnych komentarzy. Wręcz przeciwnie, wykorzystała każdą sposobność, by możliwie najszerzej usprawiedliwić współpracę ks. Czajkowskiego ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Wystarczy zwrócić uwagę na ton jednego z artykułów zamieszczonych w "Rzeczpospolitej" 11 lipca 2006 roku, w którym autorka pisała: "Nie wiadomo, czy funkcjonariusz posłużył się groźbą represji za udział w wypadkach poznańskich, ale ks. Czajkowski - jak wspomina - odczuwał takie zagrożenie. Po rozmowie dotyczącej seminarium, kleryków i księży, odręcznie napisał zobowiązanie do zachowania w ścisłej tajemnicy treści rozmowy, zapewniając, że będzie informować o wszelkich spostrzeżeniach w sprawie 'działalności wrogich elementów'. Ks. Czajkowski twierdzi dzisiaj‚ że tego rutynowego tekstu nie uważał za zobowiązanie do współpracy. Inaczej widział to ppor. Tadeusz Rutkowski‚ który nadał mu pseudonim 'Janek'. Sześć tygodni później Czajkowski, który przeniósł się do seminarium we Wrocławiu, listownie odwołał współpracę".

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
1 2 3 4 5 6 7
21°C Czwartek
rano
32°C Czwartek
dzień
33°C Czwartek
wieczór
27°C Piątek
noc
wiecej »