Reklama

Ksiądz agent walczył o górników?

Oskarżanie biskupa Wiktora Skworca o współpracę z SB świadczy o wyjątkowej małostkowości - pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze "Gazety" dotarli do notatki, z której wynika, że ks. Skworc interweniował w sprawie zatrzymanych górników na polecenie bp. Damiana Zimonia. W książce "Księża wobec bezpieki" ks. Skworc to agent, który "informował o nastrojach w kopalni".

Reklama

Czy ksiądz, który kontaktował się z SB na polecenie biskupów i bez swojej wiedzy został zarejestrowany jako TW, był agentem? - zastanawiają się historycy. Chodzi o sprawę ks. Wiktora Skworca, biskupa tarnowskiego, a w latach 80. współpracownika śląskich biskupów. W swojej książce, na podstawie ubeckich materiałów, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski opisał go jako agenta SB. Jako przykład współpracy podał sytuację z kopalni Mysłowice. Po wybuchu metanu w 1987 roku zginęło tam 18 osób. Podczas modlitw przed obrazem św. Barbary milicja zatrzymała czterech górników. Ks. Isakowicz-Zaleski napisał, że o nastrojach w kopalni poinformował TW "Dąbrowski", czyli ks. Skworc. Zaprotestował abp Damian Zimoń. "Posługa ks. Skworca miała ważne znaczenie dla kościoła lokalnego, w wyniku jego interwencji zostali zwolnieni z aresztu górnicy z kopalni Mysłowice, co tendencyjnie i nieprawdziwie, wbrew faktom, opisane zostało w książce ks. Zaleskiego" - napisał biskup. Trzy dni temu Gazeta Wyborcza dostała list. Dwaj uczestnicy wydarzeń twierdzą w nim, że biskup niesprawiedliwie atakuje ks. Isakowicza-Zaleskiego, ponieważ sytuacja z Mysłowic została opisana prawdziwie, myli się też, pisząc, iż zostali aresztowani. Milicja ich tylko zatrzymała. Wczoraj dotarliśmy do notatki ks. Skworca, którą sporządził tuż po rozmowie z sekretarzem KW PZPR. Wynika z niej, że interweniował w imieniu biskupów: "Powiedziałem, że fakty te są oceniane przez stronę kościelną negatywnie jako igranie z ogniem i prowokacja. Postulowałem zaniechanie akcji represyjnych i niekaranie organizatorów wczorajszych modlitw i akcji zbierania podpisów" - czytamy w notatce. - Czy uważacie, że ks. Skworc był agentem? - zapytał autor artykułu w Gazecie Wyborczej Leopolda Łukaszewicza, byłego górnika. - Absolutnie nie, nam tylko chodzi o prawdę, a ta jest taka, że nie było żadnego aresztowania - odpowiedział. Bp Zimoń do wczoraj nie zabierał głosu w tej sprawie. Pod tekstem zamieszono także komentarz: "Z wielu dokumentów i wspomnień wynika, że ks. Skworc był prawą ręką biskupów. To w ich imieniu i Kościoła dzwonił do esbeków i prosił, by wypuścili górników. Wszystko jedno czy z aresztu, czy z izby zatrzymań. Nie zawsze esbecy ulegali mediacjom Kościoła, jednak intencje księży były zawsze czyste. Chodziło o pomaganie tym, którzy tego potrzebowali. Dziś czynienie z tego zarzutu świadczy o wyjątkowej małostkowości". Od redakcji Nic dodać, nic ująć

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama