Reklama

Samolot pod Grunwaldem

Grupa miłośników regionalnej historii znalazła w okolicach Grunwaldu na Mazurach rozbity niemiecki samolot z czasów II wojny św. W piątek rozpoczęto wydobywanie wbitego w ziemię wraku, który ma trafić do muzeum.

Reklama

Szczątki zabytkowej maszyny - prawdopodobnie niemieckiego bombowca Heinkel He 111 - leżą na głębokości kilku metrów na podmokłej łące k. wsi Gierzwałd w gminie Grunwald. Rozpoczęta w piątek akcja wydobywcza ma potrwać trzy dni.

Uczestniczy w niej kilkudziesięciu członków Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego "Denar" w Elblągu i grupy eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. Na miejsce ściągnięto koparki i specjalistyczny sprzęt do wykrywania metalu. Poszukiwania - jak zapewnili organizatorzy - odbywają się pod nadzorem archeologa i za zgodą służb ochrony zabytków.

Prezes stowarzyszenia "Denar" Grzegorz Nowaczyk powiedział PAP, że wykopane części wraku zostaną przekazane jako eksponaty do Muzeum Lotnictwa i Techniki Militarnej w Rogowie na Pomorzu Zachodnim. "Chcemy wydobyć wszystko, co z tego samolotu zostało. W Polsce nie zachował się w całości żaden egzemplarz Heinkla 111" - zaznaczył.

Z pomiarów wynika, że krańce zakopanego wraku są oddalone od siebie o 4-5 metrów. Według poszukiwaczy może to oznaczać, że samolot przy upadku nie eksplodował, tylko wbił się w miękki grunt. Wiadomo jednak, że maszyna nie ma ogona, który - jak wynika z relacji miejscowej ludności - został urwany przy próbie wyciągnięcia wraku po wojnie.

Poszukiwacze odnaleźli wcześniej drobne części wyposażenia samolotu, w tym tarczę radiostacji i elementy instalacji zaopatrującej w tlen kabinę pilotów. Na tej podstawie wrak wstępnie zidentyfikowano jako Heinkla 111.

"Nie wiemy, co stało się z załogą tego bombowca. Nie wykluczamy, że przy wydobywaniu wraku możemy odnaleźć także szczątki tych ludzi" - powiedział Nowaczyk.

Jak dodał, nie wiadomo również, czy bombowiec został zestrzelony, czy jedynie trafiony, a pilotowi nie udało się wrócić na lotnisko i podjął próbę osadzenia uszkodzonej maszyny w polu. Prawdopodobnie doszło do tego pod koniec wojny, co by wyjaśniało, dlaczego Niemcy nie wydobyli z ziemi rozbitego samolotu.

Poszukiwacze liczą, że uda się odnaleźć tabliczki znamionowe silników. Dzięki temu mogą zidentyfikować samolot i odnaleźć w niemieckich archiwach informacje o jednostce wojskowej oraz lotnisku, na którym samolot stacjonował. Być może pozwoli to także poznać nazwiska członków załogi i ich wojenne losy.

Niemieckie lotniska wojskowe w dawnych Prusach Wschodnich były wykorzystywane przez Luftwaffe aż do rozpoczęcia ofensywy Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku. W pierwszych dniach wojny startowały stąd samoloty uczestniczące w bombardowaniu Warszawy i innych polskich miast. W 1941 roku wspierały uderzenie wojsk lądowych w operacji Barbarossa.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
9°C Wtorek
wieczór
9°C Środa
noc
9°C Środa
rano
6°C Środa
dzień
wiecej »

Reklama