W Iraku porwano kolejnego chrześcijanina Nadira Mansoura Koję. Został on uprowadzony tego samego dnia, kiedy po otrzymaniu wysokiego okupu nieznani sprawcy wypuścili na wolność ośmioro chrześcijan zatrzymanych kilka dni wcześniej.
Lokalny Kościół ze smutkiem stwierdza, że porwania wyznawców Chrystusa stają się źródłem dochodu dla irackich przestępców. Proceder jest tym bardziej niepokojący, że często sami porwani nie mają środków na zapłacenie okupu. Przeprowadza się więc zbiórkę wśród przyjaciół, bądź okup płaci miejscowy Kościół. Iraccy chrześcijanie czują się coraz bardziej zagrożeni. Dlatego też powoli zaczynają organizować grupy samoobrony. W leżącym nieopodal Mosulu, miasteczku Qaraqosh, powołali straż chroniącą chrześcijan w tym miasteczku przez całą dobę. Warty zmieniają się co 6 godzin. Kontrolowane są też wszystkie osoby wjeżdżające do miasta. Arcybiskup Kirkuku uważa, że życie irackich chrześcijan z każdym dniem staje się coraz trudniejsze. „Władze nie robią nic by im pomóc” – stwierdził abp Luis Sako. Podkreślił, że w ostatnich miesiącach do antychrześcijańskich wystąpień dochodzi coraz częściej.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
W wyniku działań Izraela w regionie zginęło ponad 65 tys. osób.
Ich zdaniem próbują zarobić na wojnie na Ukrainie przez podwyższanie stawek za tranzyt ropy.