Kongregacja Nauki Wiary opublikowała dokument pt. "Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele". Watykańska dykasteria przypomina, że "Kościół Chrystusowy, mimo podziału chrześcijan, nadal istnieje w pełni jedynie w Kościele katolickim".
Dokumentowi - który zredagowany został w formie pytań i odpowiedzi - towarzyszy obszerny komentarz teologiczny. W dokumencie Kongregacja powraca do kwestii "jedyności i jedności Kościoła" założonego przez Chrystusa, który "trwa w Kościele katolickim". Stanowisko Kongregacji Nauki Wiary jest odpowiedzią na "wątpliwości podnoszone w ostatnich latach" w tej sprawie. We wstępie do dokumentu zauważa się, że "nowe przyczynki interpretacyjne są "nie zawsze są wolne od błędnych interpretacji". Dokument przypomina nauczanie Soboru Watykańskiego II, m.in. konstytucję dogmatyczną o Kościele "Lumen gentium" oraz późniejsze dokumenty wydane przez papieży i Kongregację, m. in. deklarację "Dominus Iesus" z 2000 r. Autorzy dokumentu - sygnowanego przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Williama Levadę i jej sekretarza abp Angelo Amato - zwracają na samym początku uwagę, że Sobór Watykański II nie zmienił nauki o Kościele, a jedynie rozwinął ją pogłębił i szerzej wyłożył. Podstawową tezą dokumentu jest przypomnienie prawdy, że Kościół ustanowiony przez Chrystusa jako społeczność "trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz Biskupów pozostających z nim we wspólnocie". W tym zakresie autorzy tekstu odwołują się do podstawowego przyjętej przez Sobór Watykański II Konstytucji dogmatycznej "Lumen gentium". W związku z tym - przypominają autorzy dokumentu - "można w prawdzie powiedzieć, że Kościół Chrystusowy jest obecny i działa w Kościołach i Wspólnotach kościelnych nie będących w pełnej komunii z Kościołem katolickim - dzięki elementom uświęcenia i prawdy, które są w nich obecne - tym niemniej pojecie trwa (subsistit) może być przypisane wyłącznie Kościołowi katolickiemu". Jeśli chodzi o Kościoły wschodnie, w tym Kościół prawosławny, Kongregacja przypomina, że są "skoro Kościoły te mimo odłączenia posiadają prawdziwe sakramenty, szczególnie zaś, na mocy sukcesji apostolskiej, Kapłaństwo i Eucharystię, (...) zasługują na imię Kościołów partykularnych czy lokalnych". Dlatego więc Kościół katolicki nazywa je Kościołami siostrzanymi. Kościoły wschodnie charakteryzuje jednak pewien istotny brak, którego wyrazem jest brak łączności (komunii) z widzialną Głową Kościoła, którą jest Biskup Rzymu i z tymi biskupami, którzy są w pełnej z nim komunii. Natomiast pojęcia "Kościoła" autorzy dokumentu nie przyznają wspólnotom protestanckim, które powstały na skutek reformacji w XVI wieku. Podobnie jak w dokumencie "Dominus Iezus", społeczności te nazywane są "Wspólnotami kościelnymi". Kongregacja wyjaśnia, że nie można ich nazwać Kościołami, gdyż "nie posiadają sukcesji apostolskiej w sakramencie święceń, przez co brakuje im koniecznego elementu do bycia Kościołem". Wspólnoty nie zachowały również "właściwej i integralnej rzeczywistości misterium eucharystycznego". Cytowany dokument przyznaje, że - niezależnie od tych braków - zarówno Kościoły wschodnie jak i Wspólnoty kościelne powstałe na bazie reformacji - są drogą do zbawienia, analogicznie jak Kościół katolicki. "Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nim i jako środkami zbawienia, których to moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu". W oficjalnym komentarzu, opublikowanym równocześnie z dokumentem przypomina się, że ekumenizm, pozostaje jednym z priorytetów Kościoła katolickiego. "Jednakże, aby dialog mógł być prawdziwie konstruktywny, poza otwarciem na rozmówcę, konieczna jest wierność tożsamości katolickiej. Tylko w taki sposób można będzie dojść do jedności wszystkich chrześcijan".
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.