Narodziny dziewczynki to dla wielu indyjskich rodzin tragedia - kobiecie trzeba zapewnić później posag, co wielu doprowadza do ruiny. Aborcja i dzieciobójstwo stosowane są od lat jako środek zapobiegawczy - pisze Dziennik.
Rejestracja ciężarnych kobiet i ograniczenie aborcji - tak władze w New Delhi chcą walczyć z masowym usuwaniem żeńskich płodów i zabijaniem nowo narodzonych dziewczynek. Miarka przebrała się po tym, jak w Hajdarabadzie cudem uratowano zasypaną żywcem dziewczynkę - noworodka. O śmierci małej, liczącej zaledwie dwa dni Hinduski nie dowiedziałby się nikt. W ponadmiliardowych Indiach nikt nie rejestruje należycie urodzin i nikt nie pyta, co dzieje się z dziećmi. Matka malucha nie usunęła ciąży, dziadek - głowa rodu - postanowił, że urodzona zostanie zakopana żywcem. Uznał, że kolejna dziewczynka to dla rodu zbyt duże obciążenie. Małą uratował przechodzień. Zobaczył, że spod ziemi wystaje rączka. Przyduszone dziecko wciąż żyło. Oblicza się, że w ciągu ostatnich 20 lat w całych Indiach w podobny sposób życie straciło 10 mln żeńskich noworodków i płodów. Powód makabrycznych zbrodni jest prosty: dziewczynka w Indiach to tylko zmartwienie; rodzina zobowiązana jest zapewnić jej posag, z córki nie ma żadnych korzyści finansowych, jest obciążeniem, a rodziny, w których na świat przyszło już kilka dziewcząt, mają po prostu spory kłopot. Bogatsze rodziny wybierają badania prenatalne i aborcję, biedniejsze czekają na urodziny, po czym noworodek znika. Władze przez lata patrzyły na to przez palce - teraz nie chcą patrzeć, jak ich kraj pożerają nieludzkie praktyki. Historia z początku lipca wywołała olbrzymią dyskusję. "Władze mają kontrolować zabijanie płodów i śmiertelność wśród niemowląt" - mówiła w ubiegłym tygodniu Renuka Chowdhury, minister ds. kobiet i dzieci w indyjskim rządzie. Pomysł przyjęto w Indiach z mieszanymi uczuciami. Zwolennicy twierdzą, że władze są bezradne wobec hekatomby dziewczynek. Trwa od wieków, ale przybrała na sile od 1971 roku, kiedy dopuszczono aborcję. Miała ona pomóc w ograniczeniu szybko rosnącej populacji sięgającej obecnie 1,1 mld osób. Stała się w dużej mierze środkiem zapobiegania nieszczęściu, jakim są narodziny córki. Pod presją ekonomiczną indyjskie rody wymuszają na ciężarnych usuwanie żeńskich płodów, a jeżeli płci dziecka nie da się stwierdzić w czasie ciąży - dzieciobójstwo. Wiele z tych zbrodni pozostaje bezkarnych, bo krewni i sąsiedzi nie czują się w obowiązku informować policji. W efekcie hinduskim mężczyznom za kilkadziesiąt lat zacznie brakować kobiet. Centralne władze proponują, aby specjalne zespoły kontrolne jeździły po wsiach i rejestrowały ciężarne kobiety. Obowiązek zgłaszania ciąż miałyby również szpitale, ośrodki zdrowia i domy matek. Zdaniem krytyków, wprowadzenie tego planu w życie jest nierealne, choćby dlatego, że połowa porodów ma miejsce w domach, poza jakąkolwiek kontrolą medyczną. Obowiązek rejestracji sprawiłby, że kobiety pod presją rodów zaczęłyby ukrywać ciąże. W trosce o dobro żeńskich kobiet indyjskie władze zakazały już m.in. badań USG. Ale zakaz jest powszechnie łamany przez żądnych zysku lekarzy, którzy płacą łapówki policji i objeżdżają wsie. Wożą ze sobą aparaturę do badań i od razu sprzęt do aborcji. Według dziennika "Hindustan Times" w indyjskich realiach nowa forma kontroli tylko napędzi korupcję. "Rejestrowanie ciąż to śmieszny pomysł, w sytuacji kiedy nie potrafimy większości obywateli zapewnić podstawowej opieki medycznej" - mówił Agencji Reutera Alok Mudhopadhayay, szef Indyjskiego Stowarzyszenia Wolontariatu Medycznego. Zadziwiające jest natomiast to, że w obronie dziewczynek odmawiają wystąpienia organizacje feministyczne. Dla nich prawo do aborcji okazało się ważniejsze. "Prawa dziecka są ważne, ale nie można w ich imię ograniczać wolności kobiet" - mówiła dziennikarzom Randżan Kumari, szefowa pozarządowej organizacji Woman PowerConnect.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.