Otwarcie synagogi w kraju Holokaustu to akt wagi państwowej. Podczas piątkowej uroczystości rząd reprezentował minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schäuble - informuje Rzeczpospolita.
Otwarta po remoncie synagoga na Prenzlauer Berg jest największa w Niemczech. W niedzielę poświęcona zostanie kolejna, a uroczystość uświetni swą obecnością Frank-Walter Steinmeier, szef MSZ. Niemcy wprost chuchają i dmuchają na żydowskich współobywateli. Traktują to jako pokutę za dawne grzechy i dowód, że współczesne Niemcy rozliczają się konsekwentnie z przeszłością. - Cieszymy się z otwarcia domu modlitwy, ale nie zapominamy, że Niemcy nie rozliczyli się ostatecznie z historią. Mamy do czynienia z tysiącami rasistowskich ataków dokonywanych przez ekstremistów i neonazistów. Hitlera już nie ma, ale ciągle jeszcze jest wielu jego zwolenników -przypomina Ralph Giordano, pisarz żydowskiego pochodzenia. Antysemickie i rasistowskie ekscesy w Niemczech spędzają sen z powiek społeczności żydowskiej. - Zawsze gdy się coś takiego wydarzy, jest wiele gadania, ale mało czynów - powtarza Charlotte Knobloch, przewodnicząca Centralnej Rady Żydowskiej. Chwali jednak rząd za pomoc finansową i organizacyjną w odbudowie żydowskich instytucji i wspieranie imigracji Żydów do Niemiec. Wspólnota żydowska w Niemczech uzyskała kilka lat temu taki sam status jak wyznania chrześcijańskie. Centralna Rada Żydowska otrzymuje z kasy państwowej trzy miliony euro rocznie. Władze landów prześcigają się we wspieraniu setki gmin żydowskich. W Hanowerze trwa finansowana przez rząd Dolnej Saksonii przebudowa kościoła na synagogę. Dziesiątki milionów kosztowała budowa synagogi i centrum kultury żydowskiej w Monachium. Takich świątyń jest w całym kraju już ponad 70, to jednak niewiele, zważywszy, że tylko w Berlinie było ich przed wojną grubo ponad 100. Powstanie zapewne wiele nowych, bo stale rośnie liczba wyznawców judaizmu. Dzieje się tak za sprawą imigrantów, głównie z państw byłego Związku Radzieckiego. Bez nich w Niemczech byłoby dziś nie więcej niż 30 tysięcy Żydów, a nie 105 tysięcy. Obywatele RFN wydają się tego nie dostrzegać. Ponad połowa jest przekonana, że w Niemczech żyje co najmniej pół miliona Żydów, niewiele mniej niż w chwili dojścia Hitlera do władzy. Co więcej, 58 proc. uważa, że czas na grubą kreskę w odniesieniu do przeszłości. Prawie połowa jest zdania, że winni są jedynie ci, którzy brali osobisty udział w prześladowaniach. - Marzenia o grubej kresce są przejawem dążenia do wyparcia z pamięci niechlubnej przeszłości. Musimy z tym energicznie walczyć, mając na względzie nie tylko Holokaust, ale wszystkie zbrodnie nazistowskie. To także zadanie dla Polski - mówi znany niemiecki historyk Hans Lemberg.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"