Lekcje religii to nie malunki

Katechetom stawiane są takie same wymagania zawodowe jak wszystkim nauczycielom. W mojej szkole jako pierwsza stopień nauczyciela dyplomowanego uzyskała właśnie katechetka. Moje lekcje były natomiast w tym roku hospitowane przez dyrektorkę, a nie wizytatorów z kurii - napisał ks. Piotr Karpiński w Gazecie Wyborczej.

Po pierwsze, lekcje religii według Środy nie spełniają "standardów rzetelności naukowej i dydaktycznej", "ich programy nie są ani znane, ani poddane kryteriom merytorycznej oceny", "lekcje religii nie wymagają przyswojenia jakiejkolwiek wiedzy - dzieci najczęściej rysują, malują, modlą się, śpiewają ( ) Najwyższa ocena z religii nie wymaga (...) żadnego wysiłku". Już samo zestawienie tych wypowiedzi pokazuje ich niedorzeczność. W zdumienie wprawia mnie jednak fakt, jak była minister i filozof może nie wiedzieć, że programy nauczania religii są zatwierdzane i mają odpowiedni numer, zaś szkoła sprawuje nadzór dydaktyczno-organizacyjny także nad lekcjami religii. Lekcje religii, które prowadzę w szkole średniej wymagają wysiłku. Spośród 150 uczniów, których uczę, tylko dwoje uzyskało na koniec roku ocenę celującą i wiązało się to m.in. z udziałem w konkursie biblijnym, a więc podjęciem aktywności ponadprogramowej. Oceny rozłożyły się według krzywej Gaussa. Jeden uczeń był zagrożony oceną niedostateczną - zdał jednak całoroczny egzamin i uzyskał ocenę dopuszczającą. Po drugie, zdaniem Środy "wiele do życzenia pozostawiają kwalifikacje merytoryczne i pedagogiczne katechetów", zaś "państwo nie ma prawa, by weryfikować dydaktyczną rzetelność wykonywanej pracy". Nic dziwnego, że zatroskana Środa grzmi: "Jak zostali przygotowani, jakim kryteriom oceny są poddawani, jak powiększają swoje kwalifikacje? Tego nie wie nikt, od dyrektora po ministra". Powiedzmy szczerze: wszędzie są patologie. Na lekcjach religii także. Nie mam jednak takiej pewności jak Środa, że odsetek dyletantów wśród katechetów jest zdecydowanie większy niż wśród matematyków czy biologów. Środa wie nawet to, czego nie wiedzą dyrektorzy szkół. Katechetom stawiane są takie same wymagania zawodowe jak wszystkim nauczycielom. W mojej szkole jako pierwsza stopień nauczyciela dyplomowanego uzyskała właśnie katechetka. Moje lekcje były natomiast w tym roku hospitowane przez dyrektorkę, a nie wizytatorów z kurii. Skoro lekcje religii prezentują tak opłakany poziom - jak chce tego Środa - to jasnym jest, że wliczanie stopni z religii do średniej z ocen to niesprawiedliwość. Środa chętnie posługuje się słowem dyskryminacja. Warto zwrócić uwagę na konkluzję, do której dochodzi ks. Karpiński: Dziwię się, dlaczego nikt nie zapyta, czy niewliczanie oceny z religii do średniej to nie jest dyskryminacja. Uczeń niechodzący na religię ma dwie godziny tygodniowo czasu więcej, który może spożytkować na dodatkową naukę. To, co uzyskuje uczeń chodzący na lekcje religii (większa średnia, choć szóstki z religii to mit), uczeń nie chodząc na religię, zyskuje przez czas na dodatkową naukę z innych przedmiotów. Myślę, że ten pragmatyczny argument pozwala sprowadzić ideologiczną wojnę do właściwych rozmiarów. Ks. Piotr Karpiński jest kapłanem diecezji łowickiej, absolwentem Akademii Ekonomicznej w Krakowie, mieszka i pracuje w Skierniewicach.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
17°C Niedziela
wieczór
14°C Poniedziałek
noc
9°C Poniedziałek
rano
17°C Poniedziałek
dzień
wiecej »