Reklama

Tropami ajatollaha Chomeiniego

Qom to serce i mózg konserwatywnego, szyickiego Iranu. Wciąż żywe są tu idee przywódcy rewolucji islamskiej. Jerzy Haszczyński pisze o tym z Qom dla Rzeczpospolitej.

Reklama

Chomeini przez wiele lat mieszkał w skromnym domu, obecnie remontowanym, przy wąziutkiej ulicy. Na świecie znany jako ajatollah, w Iranie określany mianem imama, co go wyróżnia wśród byłych i obecnych ajatollahów. – Wszyscy, którzy go znali, twierdzili, że takiego autorytetu, takiego wspaniałego człowieka świat islamu nie miał od wieków – mówi sędziwy ajatollah Gilani, sąsiad i uczeń Chomeiniego. Poznał go jako młody duchowny w Fejzije, najważniejszej uczelni religijnej w szyickim Iranie. – Porywał tłumy. Choć nie miał broni, rządził duszami. Dzięki słowom. W ten niezwykły sposób stawił czoło szachowi z jego armią i brutalną tajną policją – podkreśla Gilani, który początkowo nie chciał się zgodzić na rozmowę z zagranicznym dziennikarzem. Mimo odmowy, którą przekazali jego współpracownicy, wraz z tłumaczem zapukaliśmy do drzwi ajatollaha Gilaniego, które od muru skrywającego dom ajatollaha Chomeiniego dzieli kilka metrów. Drzwi się powoli uchyliły. Ukrywająca się za nimi kobieta zapytała cichym głosem, co nas sprowadza. Po chwili drzwi otworzyły się na oścież, po kobiecie nie było śladu. Ujrzeliśmy wysokiego, szczupłego starca z siwą brodą, w białym turbanie na głowie. Tłumacz powitał go pełną szacunku przemową, podkreślając, jak ważne jest, by Polska usłyszała prawdę o irańskim imamie. Ajatollah Gilani w końcu uległ. Dziś ma 83 lata i od dawna nie pełni żadnych funkcji. Zaraz po rewolucji był jednym z szefów sądownictwa religijnego w Iranie, teraz czasem prowadzi jeszcze wykłady w Fejzije. 44 lata temu tajna policja szacha krwawo rozprawiała się ze studentami i wykładowcami szkół religijnych w Qom. Policyjne volkswageny krążyły w nocy po uliczkach, dochodziło do masowych aresztowań kończących się wymyślnymi torturami, a często i śmiercią zatrzymanych. Gilani pamięta jedną z takich nocy, gdy Chomeini ukrywał się w jego domu. Policjanci walili w drzwi, te same, przy których rozmawiamy. Wdarli się do domu i aresztowali zacnego gościa. Potem musieli go wypuścić, bo – jak twierdzi Gilani – bali się gniewu ludu. Chomeiniemu, wpływowemu wrogowi szacha, groziło rozstrzelanie. Ale najwybitniejsi uczeni znaleźli na to sposób – nadali mu tytuł najwyższego autorytetu islamskiego, co gwarantowało mu nietykalność. Skończyło się na wygnaniu do Nadżafu – irackiego świętego miasta szyitów, a potem do Francji. W styczniu 1979 roku Qom było jednym z pierwszych miast, gdzie wybuchła rewolucja. Tym razem to szach Mohammad Reza Pahlawi uciekł z kraju, a dwa tygodnie później powrócił doń Chomeini. I powstała republika islamska.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Poniedziałek
wieczór
2°C Wtorek
noc
1°C Wtorek
rano
3°C Wtorek
dzień
wiecej »

Reklama