Qom to serce i mózg konserwatywnego, szyickiego Iranu. Wciąż żywe są tu idee przywódcy rewolucji islamskiej. Jerzy Haszczyński pisze o tym z Qom dla Rzeczpospolitej.
Do Qom z całego szyickiego świata ściągają pielgrzymi, w dni świąteczne nawet milion, w zwykłe – po kilka tysięcy. A w szkołach religijnych, z Fejzije na czele, uczą się przyszli duchowni, najbardziej wpływowa klasa Islamskiej Republiki Iranu. Nad miastem góruje kopuła i dwa strzeliste minarety Hazrat-e Masume, mauzoleum Fatimy (siostry ósmego szyickiego imama Rezy z przełomu VIII i IX wieku). To mauzoleum przyciąga pielgrzymów. Niewiele się zmieniło od czasów, gdy najpierw uczniem, a potem wykładowcą był tu Chomeini. Tylko dekoracje są trochę inne: nowe dywany, marmury w głównej sali i torebki foliowe, do których pielgrzymi wkładają buty po wejściu do świątyni. – Głoszone tu idee i emocje towarzyszące przybyszom są takie same – zapewnia bezzębny staruszek. Do wrót mauzoleum pielgrzymi zmierzają po moście nad dawno wyschniętą rzeką. Kuszą ich sprzedawcy dewocjonaliów i tandetnych pamiątek, jałmużny domagają się żebracy, niektórzy wyglądają jak ze starodawnych rycin – karłowaci czy pozbawieni kończyn; odsłonięte kikuty sprzyjają dobroczynności. Obok dzieci zachęcają do udziału w loterii, w której los wyciąga dziobem papuga. Hazrat-e Masume to wielki gmach, z dziedzińcem, salami modlitw i odpoczynku (strudzeni pielgrzymi jedzą, rozmawiają przez komórki i śpią, położywszy się na wznak). Zanim się dotrze do najważniejszego miejsca – sali z wielkim grobowcem Fatimy – płeć nie gra roli; obok mężczyzn chodzą czy siedzą kobiety, wszystkie zakryte od stóp do głów, tylko owal twarzy widać. Zazwyczaj całe w czerni, choć zdarzają się i białe chusty na głowach. Do głównego celu pielgrzymek są już dwa wejścia, jednej części grobu mogą dotknąć mężczyźni, wydając przy okazji nabożne westchnienie, drugiej – tylko kobiety. Tłum w czadorach stojący w kolejce do grobu nie widzi tłumu mężczyzn. Wbrew temu, co podają przewodniki, Hazrat-e Masume nie jest dostępne tylko dla muzułmanów. Wszedłem bez trudu, a strażnik, który od razu wyłowił mnie z tłumu, poczęstował cukierkiem, gdy przyznałem się do chrześcijaństwa („Wszyscy wierzymy w Boga”), i zachęcał do zwiedzania. – Bogu spodobał się Iran, wybrał Qom i dlatego mamy tu święte miejsce – mówi 83-letni mułła Mohammad Husejn Alimi. A jego syn Abdulrahman, również mułła, podkreśla, jak wielką rolę w jego życiu odegrał Chomeini: – Zobaczyłem go jako siedmiolatek, gdy wrócił z wygnania. Stałem daleko, ale nawet z tej odległości doznałem wspaniałego uczucia. To święty człowiek – uśmiecha się Abdulrahman Alimi, przekręcając jeden z kilku pierścieni zdobiących jego palce. Ojciec (bez pierścieni) obracał w palcach paciorki muzułmańskiego różańca.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.