Karolina ma 18 lat. Uważa, że dzięki wstawiennictwu św. o. Pio odzyskała wzrok. Napisała o tym książkę. Na początku listopada udzieliła wywiadu Gazecie Wyborczej. Dziś (14 listopada) reportaż o niej pojawił się w programie "Prosto z Polski" w TVN24.
Z pobytu w szpitalu mam mieszane wspomnienia. Z jednej strony wspaniali lekarze, bardzo zaangażowani, dbający o nas, z drugiej - śmierć koleżanek. Podczas pobytu w klinice zaprzyjaźniłam się z Żanetą. Miała podobnie jak ja białaczkę, ale agresywniejszą - szpikową. Umarła. Trudno było mi to zrozumieć, że odchodzą ludzie, którzy nie przeżyli życia. Żaneta miała zaledwie 12 lat. Czułam, że mnie opuściła i teraz muszę walczyć sama. Byłam rozżalona i zła. Mama wytłumaczyła mi, że ona jest już w lepszym świecie, bez bólu, a ze mną zostanie, póki będę o niej pamiętać. Nie zapomniałam. - O swojej chorobie napisałaś książkę pt. „Moja droga” . Chcesz zostać pisarką, czy marzysz o innej karierze? - Oprócz "Mojej drogi" wydałam też tomik wierszy, które napisałam jeszcze w szpitalu. Być może kiedyś opiszę jeszcze życie bez choroby? Za dziesięć lat będę miała pewność, czy rak wyprowadził się z mojego ciała na zawsze i wtedy zdecyduję, czy kolejną książką zamknąć historię choroby. Lubię pisać, szczególnie w łóżku, ale pisarką raczej nie zostanę. Potrzeba przelania pewnych rzeczy na papier urodziła się we mnie z powodu zdarzeń, które na mnie spadły. Moja książka jest napisana w sposób prosty, bez żadnych upiększeń literackich i nie wiem, czy ma walory artystyczne. - Zazdroszczę ci optymizmu. W książce napisałaś z humorem, że chemioterapia to idealna ochrona przed komarami. - To prawda. Osobiście tego doświadczyłam. Kiedy byłam na przepustce w domu, siedziałam wieczorem na dworze i zauważyłam, że komary wszystkich gryzą, a mnie omijają szerokim łukiem. Gdy jeden odważył się napić mojej krwi - padł martwy na ziemię. Chemia okazała się zabójcza dla owadów. - Napisałaś też, że gdy brałaś chemię, to włosy straciła... twoja mama. To dziwny przypadek. - Okazało się, że wydalam chemię przez skórę i chcąc nie chcąc, negatywnie działam też na osoby, które cały czas są w pobliżu. Mama była wtedy ze mną blisko cały czas, dlatego obie straciłyśmy włosy. Świadomość, że nie mam włosów, była gorsza niż sama białaczka. Gdy już zaczęły garściami wychodzić, postanowiłam je ściąć. Zawsze miałam bardzo długie włosy, ale dość toporne - proste, nie dawało się ich ułożyć. Pamiętam, że kiedy szłam do Pierwszej Komunii Świętej - mama nawinęła je na wałki. Chociaż spałam w nich całą noc, rano misterne loki szybciutko się rozprostowały. Wszystko się zmieniło, gdy włosy mi odrosły po chemii - są teraz ciemniejsze, ładniejsze, fajnie się układają. Zupełnie inne, jakby nie moje. - Dzisiaj uczysz się w ośrodku Braille'a. Czy znajomi z poprzedniej szkoły utrzymują z tobą kontakt? - Kiedy zachorowałam, przysyłali mi pluszaki, owoce, dopytywali, kiedy wrócę do szkoły. Wszyscy myśleli, że poleżę trochę w szpitalu i wszystko będzie po staremu. Ale kiedy dowiedzieli się, co mi jest, kontakt powoli zaczął się rozluźniać. Ludzie myślą, że jak masz raka, to już koniec. Nie wiedzą, jak z rozmawiać z chorą osobą. Czy wspominać o chorobie, czy omijać ten temat. Pewnie dlatego te znajomości się urwały. - Czym się chcesz zajmować, jak skończysz szkołę? - Myślałam, żeby założyć firmę rodzinną z moimi siostrami. Jedna zajęłaby się wizażem, druga byłaby mistrzynią fryzjerstwa, a ja mogłabym projektować suknie ślubne. W ten sposób przyszła panna młoda znalazłaby u nas całą gamę usług. - Możesz szyć? Przecież nie odzyskałaś całkowicie wzroku? - Nie mogę szyć na maszynie, ale wymyślam rzeczy dla lalek i szyję ręcznie. Marzę, żeby mieć manekina o normalnych rozmiarach, by zacząć profesjonalnie projektować. Chętnie szydełkuję i wyszywam, to także może się przydać w krawiectwie.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.