Karolina ma 18 lat. Uważa, że dzięki wstawiennictwu św. o. Pio odzyskała wzrok. Napisała o tym książkę. Na początku listopada udzieliła wywiadu Gazecie Wyborczej. Dziś (14 listopada) reportaż o niej pojawił się w programie "Prosto z Polski" w TVN24.
2 listopada w bydgoskiej edycji Gazety Wyborczej ukazała się rozmowa z Karoliną Janowską: Medycy się głowią nad moim przypadkiem Karolina Janowska o swojej chorobie i nadziei na wyzdrowienie napisała książkę "Moja droga"Karolina Janowska ma dzisiaj 18 lat. Uczy się w II klasie liceum w ośrodku Braille'a w Bydgoszczy. Pieniądze ze sprzedaży książek "Moja droga" chce przeznaczyć na pielgrzymkę do San Giovanni, żeby w miejscu kultu podziękować św. Ojcu Pio za wysłuchane modlitwy. Anna Twardowska: Jak to jest nic nie widzieć? Karolina Janowska: Kiedy oślepłam, wyostrzył mi się słuch. Nie widziałam tylko tydzień, ale nauczyłam się rozpoznawać ludzi po krokach i głosie. Jeden z lekarzy nosił dybki, więc był łatwy do zidentyfikowania, moja pani doktor chodziła bardzo lekko, mamę wyczuwałam na odległość - jak zwierzątko. Dobry słuch mam do teraz. Potrafię usłyszeć ryczenie krowy z dwóch kilometrów. Nikt poza mną tego nie słyszy. - Straciłaś wzrok na tydzień. Jak to się stało? - Sześć lata temu, gdy miałam 12 lat, dowiedziałam się, że jestem chora na białaczkę. Leczyłam się trzy lata. Przestałam widzieć nagle, w trakcie chemioterapii. Do dziś trudno wytłumaczyć naukowo związek między moją utratą wzroku a chemią, którą brałam. Dla lekarzy to zagadka. Wcześniej nie mieli takiego przypadku. Nie wiedzieli, co robić ze mną, jak pomóc. - Załamałaś się podczas choroby? - Niespecjalnie, bo nie wszystko wiedziałam. Lekarze dzielili się swoimi obawami tylko z mamą, mnie nic nie mówili, żeby mi oszczędzić przeżyć. Zresztą chore dzieci łatwiej psychicznie znoszą chorobę. A mnie było łatwiej, bo po pierwsze nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ciężki jest mój stan, a po drugie zawsze byłam głęboko wierząca, co mi pomagało przetrwać trudy terapii. - Teraz nie nosisz nawet okularów. - Odzyskałam zdolność widzenia w 80 proc. Okularów nie noszę, bo szkła nie mogą skorygować deficytu wzroku. Czytam teksty pisane dużymi literami, piszę, samodzielnie chodzę po mieście i załatwiam sprawy. - Stałaś się kolejną zagadką dla lekarzy? - To był cud. Lekarze do dziś nie potrafią wyjaśnić, jak to możliwe, że ja znowu widzę. Ich zdaniem nerw wzrokowy się nie regeneruje, a w moim przypadku tak się stało. Często bywam obiektem badań studentów. Medycy się głowią nad moim przypadkiem, a ja nie mam wątpliwości. Jestem przekonana, że odzyskałam wzrok po modlitwach do św. Ojca Pio i mszach odprawionych w mojej intencji. - W szpitalu, z przerwami spędziłaś trzy lata. Wracasz czasami do tych wspomnień, czy wyrzuciłaś je z pamięci? - Do szpitala jeżdżę co trzy miesiące na kontrolę, więc raczej nie mam szansy zapomnieć o tym miejscu. Ale mnie prawie nikt już tam nie pamięta, bo zmieniłam się fizycznie. Przede wszystkim urosłam. Z jedną z koleżanek - Aurelką, cały czas mam kontakt - wysyłamy sobie kartki na święta i urodziny. W szpitalu niestety już nie pracuje moja ukochana pani doktor Monika Renkielska - przeprowadziła się do Szwecji, teraz tam jest zatrudniona.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"