Cała Europa się rozwodzi

Odkąd w Hiszpanii wprowadzono ekspresowe rozwody, liczba par, które postanawiają się rozejść, rośnie lawinowo - alarmuje dziennik Polska.

Obecnie w tym kraju rozpada się już prawie trzy czwarte małżeństw - wynika z najnowszych badań Narodowego Instytutu Statystycznego. Od wprowadzenia uproszczonych procedur rozwodowych minęły dwa lata. W tym czasie Hiszpanie z jednego z najrzadziej rozwodzących się narodów awansowali do unijnej czołówki. W 2005 roku socjalistyczny rząd premiera Zapatero obok małżeństw i adopcji dla homoseksualistów uchwalił najbardziej liberalne prawo rozwodowe w Europie. Decyzję o rozstaniu może podjąć tylko jeden z małżonków bez podania żadnej przyczyny. Rozwód można uzyskać praktycznie już w ciągu 10 dni. - Teraz łatwiej jest o rozpad małżeństwa niż o kontrakt wynajmu mieszkania - to słynna już wypowiedź Eduarda Hertfeldera, dyrektora hiszpańskiego Instytutu Polityki Rodzinnej. Terapia szokowa Zapatero okazała się tym bardziej wstrząsająca, że wcześniej rozwód w katolickiej i konserwatywnej Hiszpanii stanowił istną drogą przez mękę. Żeby się rozejść, pary musiały przejść przez obowiązkową roczną separację. Teraz w internecie roi się od ogłoszeń firm prawniczych, które licytują się w tempie i cenie (z reguły 400 euro) błyskawicznych rozwodów. "Mój był niesłychanie szybki, naprawdę tani, a jednocześnie przeprowadzony w bardzo elegancki sposób" - zachwala Montserrat Zambrana na stronie firmy Express. W ślady rodaków poszła w zeszłym tygodniu córka króla Juana Carlosa Elena, która postanowiła rozstać się ze swoim mężem Jaime'em de Marichalarem, księciem Lugo. Wybrała bardziej konserwatywny rozwód poprzedzony separacją. To pierwszy taki przypadek w historii rodziny królewskiej. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku Hiszpanie przegonią najczęściej dotychczas rozchodzących się Belgów. Mimo że belgijskie prawo rozwodowe nie jest tak liberalne jak iberyjskie, w stołecznej Brukseli rozwodzi się więcej osób, niż się pobiera. Co ciekawe, protestanccy Flamandowie rozstają się dwa razy rzadziej niż katoliccy Walonowie. Przez lata sądzono, że w państwach katolickich przysięga małżeńska jest trwalsza niż w protestanckich. Ta reguła potwierdza się w przypadku krajów takich jak Polska czy Włochy, w których wciąż notuje się mało rozwodów. Łamie ją jednak Hiszpania, gdzie mimo katolickiej tradycji małżeństwa rozpadają się w zastraszającym tempie. Przeciw nadzwyczajnej skłonności protestantów do rozwodów przemawia także przykład krajów skandynawskich, gdzie rozwodzi się 40 proc. par, stosunkowo niewiele jak na europejskie standardy. Pewne jest jedno: im bardziej laicki kraj, tym więcej rozwodów. - Małżeństwo nie jest żadną świętością. W 60 proc. jesteśmy ateistami. Bardziej liczy się dla nas indywidualizm niż rodzina - pisze Radka Duchkova, socjolog z Pragi. W Europie liczba rozwodów rośnie z każdym rokiem. Wyjątkiem jest Wielka Brytania, gdzie sądy wydają drakońskie orzeczenia przy podziale majątku rozwodników. Po tym, jak Paul McCartney musiał zapłacić 68 mln funtów swojej byłej żonie, wskaźnik rozwodów spadł do najniższego od 30 lat poziomu poniżej 50 proc. Unia Europejska już od roku pracuje nad uchwaleniem prawa pozwalającego obywatelom Europy wybierać kraj, w którym się rozwiodą. Głównym miejscem pielgrzymek skłóconych małżonków będzie zapewne Hiszpania, a w pierwszej kolejności wyruszą do niej brytyjscy mężowie.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Czwartek
wieczór
6°C Piątek
noc
3°C Piątek
rano
9°C Piątek
dzień
wiecej »