Dalajlama, duchowy przywódca Tybetańczyków, rozważa zerwanie z wielowiekową tradycją i wyznaczenie swojego następcy. Dotychczas buddyjscy mnisi wybierali jego następcę kierując się snami i znakami - podała Rzeczpospolita.
Dalajlama XIV, obecny przywódca tybetańskich buddystów, powiedział, że w ten sposób chce uniemożliwić Chinom wpływania na wybór następnego przywódcy. Zaznaczył jednak, że jego wybór jeszcze nie zapadł i wciąż zastanawia się, czy jego następca powinien być wybrany przez mnichów, czy mianowany przez niego. Tybetańczycy obawiają się o to co stanie się, gdy 72-letni Dalajlama XIV umrze, a Pekin spróbuje zawładnąć systemem wyboru sukcesora. - Jeśli Chiny wybiorą mojego następcę, gdy już odejdę, naród tybetański na pewno go nie poprze, bo nie będzie w nim biło tybetańskie serce - powiedział Dalajlama. XIV Dalajlama, sugerując, że może sam przed śmiercią wyznaczyć swego następcę, naruszył buddyjski rytuał i tradycję - podało chińskie MSZ. "Jesteśmy przekonani, że swymi uwagami Dalajlama godzi w religijne rytuały i historyczne tradycje" - powiedział rzecznik chińskiego MSZ. Chiny, które od 1951 roku sprawują władzę w Tybecie, chcą przejąć kontrolę nad tradycyjnym sposobem wyboru dalajlamy i innych dostojników tybetańskiego buddyzmu. Tradycja tybetańska nakazuje po śmierci najważniejszych dostojników religijnych odszukanie ich reinkarnacji. Tymczasem wprowadzonymi od września przepisami Chiny przyznały sobie ostateczne prawo zatwierdzania reinkarnacji lamów. W przypadku najwyższych rangą zgodę wydaje rząd. Tybetańczycy wierzą, że m.in. dalajlama i panczenlama odradzają się po śmierci w nowej postaci jako "żywi buddowie". W ciągu wieków wykształcili system rozpoznawania i kształcenia ich następców. XIV Dalajlama podczas swego pobytu w Tokio powiedział japońskiej gazecie, że Tybetańczycy nie zgodzą się na następcę wyznaczonego przez Chiny. Dalajlama opuścił Tybet w 1959 roku po krwawo stłumionym tam antychińskim powstaniu. Pekin określa go mianem zdrajcy i zarzuca mu dążenie do oderwania Tybetu od Chin. W 1995 roku władze odmówiły uznania panczenlamy zaakceptowanego przez XIV Dalajlamę. Panczenlama to druga najważniejsza godność w buddyzmie tybetańskim. Po śmierci dalajlamy to on pomaga odnaleźć kolejne wcielenie dalajlamy - i na odwrót. Zaakceptowany przez XIV Dalajlamę w 1995 roku Gendun Czokji Nima, XI Panczenlama, niekwestionowane dla Tybetańczyków wcielenie swego poprzednika, miał wtedy sześć lat. Zgodnie ze zwyczajem wybrano go z grona dzieci urodzonych tuż po zgonie X Panczenlamy. Chińskie władze internowały chłopca, a w jego miejsce mianowały na panczenlamę Gjaltsena Norbu.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.