Tylko raz, na Sycyli, kiedy Papież podczas mszy w Agrigento ( był to rok 1993-
red.) nagle odłożył na bok oficjalną homilię i bardzo ostro zwrócił się do
ludzi mafii, naprawdę zacząłem się bardzo mocno trząść - mówi Enrico
Marinelli, który przez 15 lat odpowiadał za ochronę Jana Pawła II.
Jako policjant zwalczający terroryzm doskonale znałem możliwości mafii i zdałem sobie sprawę, że wystarczyłby ich jeden snajper gdzieś w pobliżu placu, gdzie odbywało się nabożeństwo, i tragedia gotowa – stwierdza w rozmowie z Katarzyną Bartman (Dziennik).
Katarzyna Bartman (Dziennik): Jak to się stało, że pan, osoba o tak kiepskiej kondycji fizycznej, aż 15 lat odpowiadała za osobiste bezpieczeństwo Papieża?! „ Było widać, że nie jest w ogóle zmęczony ( Papież - red.), za to my, owszem, ledwo łapaliśmy oddech. Kiedy Ojciec Święty zatrzymywał się na krótkie postoje, wznosiliśmy nasze oczy ku niebu modląc się, aby te chwile trwały jak najdłużej...” Czy to nie są pańskie słowa o waszej wspólnej wspinaczce na górę Col Quarterna ( 2503 m.n.p.m- red.)? Jak ktoś, kto nie nadążał za Papieżem, mógł Go strzec i bronić?!
- Nie wypieram się tego, co kiedyś powiedziałem. Zrobiłem to przede wszystkim po to, by pokazać możliwości fizyczne Papieża – Polaka, który urodził się i pozostał przez całe życie góralem. Ja nie jestem góralem. On o tym wiedział. Pewnego dnia pocieszył mnie: „ Jeśli będziesz tak ciągle za mną łaził, to w końcu staniesz się dobrym alpinistą”. Nie byłem wysportowany tak, jak On, ale miałem inne zalety. Znałem się na robocie operacyjnej. Zostałem wybrany na Jego osobistego ochroniarza ze względu na swoje wcześniejsze doświadczania, zdolności i wiedzę o wszelkich możliwych niebezpieczeństwach. Mogłem sprostać tym wszystkim sytuacjom. Szczególne groźnie wyglądało to w latach 80., kiedy pewne siły z Europy Wschodniej stanowiły realne zagrożenie dla Jego osoby. Moja praca nie składała się wyłącznie z wypadów w góry, które przynosiły poprawę zdrowia Papieżowi, ale głównie polegała na zabezpieczeniu masowych nabożeństw i spotkań, w których uczestniczył. Starałem się, aby w tych ceremoniach czuł się całkowicie bezpieczny. Moja niezdolność do biegania po górach nie przekreśla mnie, jako profesjonalisty.
- Które z tych spotkań publicznych Papieża było dla pana najtrudniejsze, najniebezpieczniejsze?
- Każde z takich spotkań trzeba było dobrze przygotować na długo wcześniej. Każda procedura dotycząca bezpieczeństwa była przez nas sprawdzana wiele razy, ćwiczona. To powodowało, że nie bałem się...
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»