Pieniądze za rezygnację z aborcji. Taki pomysł ma austriacka Partia Wolnościowa (FPÖ) na ograniczenie liczby przerwanych ciąż - napisała Gazeta Wyborcza.
Chodzi o niebagatelną sumę 15 tys. euro. FPÖ - partia kierowana niegdyś przez słynącego z rasistowskich wypowiedzi byłego premiera Jörga Haidera - chce, by pieniądze przyznawać matkom, które zdecydują się podpisać "kontrakt życia". Deklarowałyby w nim, że zamiast poddać się aborcji, donoszą ciążę do końca, a potem oddadzą dziecko do adopcji. - To będzie nasz wkład w zachowanie austriackiej populacji - tłumaczył dziennikarzom agencji APA Karlheinz Klement, pełnomocnik radykałów ds. równouprawnienia. Pomysł FPÖ skrytykowali Zieloni: - To robienie z macierzyństwa komercji i niepoważne straszenie Austriaków wymarciem ich narodu. Kwestia aborcji powraca nad Dunajem, od kiedy w 1975 roku austriacki parlament niewielką większością głosów zalegalizował przerywanie ciąży do trzeciego miesiąca. Kobieta musi wcześniej odbyć jednak rozmowę z lekarzem. Oficjalnych statystyk dotyczących aborcji nie ma. Według niektórych szacunków dokonuje się ich aż 80 tys. rocznie. Nawet jeśli wziąć pod uwagę bardziej ostrożne statystyki, które podają dwukrotnie mniejszą wielkość, to ta i tak jest liczbą całkiem poważną. W 2006 r. na świat w Austrii przyszło bowiem niecałe 77 tys. dzieci.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.