Poglądy przeciwników legalizacji aborcji to nie zbiór religijnych zabobonów, ale logiczna konsekwencja światopoglądu, że płód ludzki jest człowiekiem - napisał w Gazecie Wyborczej Grzegorz Pac, sekretarz redakcji miesięcznika Więź.
Oczekując od zwolenników legalizacji głoszenia ich idei w porę i nie w porę, z trudem rozumiem fragment tekstu Pacewicza: „Kiedyś nawet Gazeta uważała, że spór o aborcję trzeba odłożyć, bo są ważniejsze sprawy: transformacja ustrojowa, wejście do NATO i UE. Ale to wszystko się już udało”. Sprawy ważniejsze niż los kobiet? Wolne żarty! Cynizm to, koniunkturalizm, a może po prostu element - że zacytuję sformułowanie Pacewicza - „królestwa aborcyjnej hipokryzji”. Oczekując konsekwencji od zwolenników pro choice, podobnego zrozumienia spodziewam się jednak i dla własnej postawy. Bo dla zwolenników pro life przyglądanie się mapie też nie ma większego sensu - ochrona życia człowieka w stanie płodowym jest dla nich wartością fundamentalną i decyzje Francji czy USA nie mają tu nic do rzeczy. Równie dobrze można by przekonywać przeciwnika kary śmierci, że warto ją wprowadzić w Polsce, skoro stosowana jest w tak doświadczonej demokracji, jaką są Stany Zjednoczone. Tyle że kara śmierci jest przymusowa. Aborcja nie jest obowiązkowa - mówi Pacewicz - kto uważa ją za moralnie naganną, nie musi jej przecież dokonywać, podczas gdy zakaz aborcji jest przymusem. To typowy argument zwolenników legalizacji, którzy nie bez przyczyny nazywają swój ruch pro choice. Powtórzę więc, choć wydawałoby się, że rzecz została już powiedziana setki razy: z punktu widzenia kogoś, kto płód ludzki uważa za człowieka, rzecz wygląda zupełnie inaczej. Istotą zakazu aborcji jest nie tyle ingerowanie w decyzje moralne obywateli, ile ochrona życia ludzkiego; penalizacja aborcji wynika nie z tego, że jest niemoralna (niemoralna jest wszakże i małżeńska zdrada), ale z tego, że narusza prawo do życia. To stanowisko uznać można by za pryncypialne i w kontrze przypominać, że życie i tak jest odbierane, bo aborcje i tak dokonują się w podziemiu. Efektem miałoby być - jak pisze Pacewicz - to, że obywatele prawo lekceważą, co prowadzi do jego ośmieszenia. Tyle że propozycja rezygnacji z karania jakiegoś czynu, "aby nie ośmieszać prawa" o tyle tylko ma sens, o ile sam czyn jest błahy - gdy chodzi np. o palenie w miejscach publicznych. Czy o deptanie trawników, do którego Simone Veil porównywała nieprzestrzeganie zakazu aborcji. Ale dla człowieka, który uznaje płód za człowieka, aborcja i deptanie trawników to nie to samo, niech więc Pacewicz nie dziwi się, że jego argument o psuciu szacunku dla prawa przez podziemie aborcyjne człowiek ten stanowczo odrzuci. Pacewicz proponuje referendum w sprawie legalizacji aborcji. Daleki jestem od skreślania tego sposobu, jak to robią np. niektórzy przedstawiciele Kościoła. W końcu w demokratycznym państwie decyzje jakoś trzeba podjąć. Jednocześnie rozumiem tych, którzy przypominają, że nad takimi sprawami się nie głosuje. Zapewne nie mają racji o tyle, że w demokratycznym państwie głosuje się nad wszystkim, słusznie jednak uznają, że tego rodzaju plebiscyt w sprawie aborcji byłby tego państwa porażką. Wiem, że to, co powiem, wywołać może zgorszenie niektórych, ale z punktu widzenia kogoś, kto uznaje człowieczeństwo płodu, referendum w sprawie aborcji porównać można do referendum z pytaniem, czy eksterminować jakąś grupę ze względu na kolor skóry czy orientację seksualną. Niby można je przeprowadzić, ale gdyby tego rodzaju plebiscyt odbył się w Polsce, to nad losami naszego kraju można by już tylko zapłakać. Trudno nie zgodzić się z Piotrem Pacewiczem, że dyskusja jest potrzebna, "choć kompromis się z tego nie urodzi, strony sporu pozostaną przy swoim". Co więc chciałem osiągnąć moją polemiką? Przede wszystkim pokazać, że poglądy przeciwników legalizacji aborcji to nie jakiś zbiór przesądów niewiadomego pochodzenia albo religijnych zabobonów, ale logiczna konsekwencja opcji światopoglądowej, która mówi, że płód ludzki jest człowiekiem i należy mu się ochrona. I jeśli przesłankę tę przyjąć, okaże się, że sprzeciw wobec legalizacji aborcji jest jedynym możliwym wyborem - podsumowuje Grzegorz Pac.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.