Polscy duchowni nagminnie ściągają cudze kazania, przez co postępują nieetycznie i łamią obowiązujące prawo - stwierdzili zgodnie 11 lutego w Poznaniu uczestnicy konferencji prasowej pod znamiennym tytułem „Ściągać czy nie ściągać - jakie są polskie kazania?"
„Jeżeli kapłan czyta z ambony cudzy tekst i udaje, że to jego własne kazanie, wówczas popełnia nieuczciwość. A takie sytuacje stają się plagą. Jest to zachowanie nieetyczne” – ubolewał kierownik Katedry Komunikacji Religijnej na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i przewodniczący Sekcji Homiletów Polskich, ks. prof. Wiesław Przyczyna. Jego zdaniem, proceder korzystania z cudzych kazań nasilił się w ostatnich latach, gdy wielu kapłanów publikuje teksty na stronach internetowych, a inni ściągają je i wygłaszają w swoich kościołach bez informowania, skąd one pochodzą. „W jednej z parafii wierni zorientowali się w tym i przed Mszą wyłożyli w kościele wydruk kazania z Internetu, które ściągał ich ksiądz. Okazało się, że się nie pomylili” – opowiadał szef Sekcji Homiletów Polskich. Redaktor naczelny wychodzącego w Poznaniu miesięcznika „Biblioteka Kaznodziejska”, ks. Maciej Karol Kubiak dodał, że „zainteresowanie stronami internetowymi z gotowymi kazaniami widać szczególnie pod koniec tygodnia, a nawet w nocy z soboty na niedzielę”. Uczestniczący w konferencji wykładowca prawa prasowego w Wyższej Szkole Umiejętności Społecznych w Poznaniu, prof. Tomasz Naganowski zwrócił uwagę, że teksty kazań są także utworami i tym samym są chronione prawem autorskim. „Osoby, które stają na ambonie muszą wiedzieć, że takie pojęcie, jak własność intelektualna, odnosi się też do kazań i homilii. Jeżeli ksiądz wygłasza cudzy tekst, a traktuje go jak własny, łamie prawo autorskie, przez co naraża się na odpowiedzialność karną. Tymczasem wielu księży nie zdaje sobie z tego nawet sprawy” – mówił Naganowski. Wykładowca WSUS zaznaczył, że ocenie z punktu widzenia prawa podlega także treść głoszonych homilii i kazań. „Są one traktowane tak, jak każda wypowiedź publiczna. Dlatego na odpowiedzialność prawną można narazić się także za obrażanie kogoś z ambony” – ostrzegał Naganowski. Uczestnicy konferencji prasowej postulowali, by elementy prawa autorskiego i prawa prasowego wprowadzić w seminariach duchownych w ramach zajęć homiletycznych, na których klerycy uczą się sztuki głoszenia kazań i homilii. „Przyszłych księży należy też uczyć, jak korzystać umiejętnie z gotowych kazań. Dla wielu kaznodziejów mogą być one praktyczną pomocą w przygotowaniu homilii, traktowanym jako wzór czy inspiracja do własnej twórczości kaznodziejskiej” – tłumaczył ks. prof. Przyczyna. Powodem zwołania konferencji było ukazanie się nakładem Księgarni Świętego Wojciecha książki „Ściągać czy nie ściągać?”. Publikacja pod redakcją księży: Przyczyny i Kubiaka zawiera zbiór referatów wygłoszonych dwa lata temu w Poznaniu podczas sympozjum z okazji 100-lecia „Biblioteki Kaznodziejskiej”. Książkę uzupełniono tekstem prof. Naganowskiego, poświęconym kwestii głoszenia homilii i kazań w świetle prawa. „To pierwsza taka publikacja w Polsce, która uświadamia księżom, co wolno, a czego nie wolno, gdy staje się na ambonie” – poinformował dziennikarzy rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Poznaniu, ks. Maciej Szczepaniak. Kiedyś studenci teologii zapytali pewnego znanego profesora, jak się zapatruje na fakt, gdy jakiś wykładowca czyta na wykładzie cudzy podręcznik. Nie powiedzieli mu, że chodzi o jego skrypt, choć pewnie się tego domyślił. Profesor udzielił dość zaskakującej odpowiedzi. "Jeśli to dobra książka, niech czyta". Dobrze by było, gdybyśmy bardziej niż o prawa autorskie do kazania, troszczyli się o dobro słuchających. Jeśli ktoś korzysta z homilii czy rozważań zamieszczonych u nas, jest na miło. Ostatecznie i tak wszyscy pracujemy dla Bożego królestwa. Słudzy bezużyteczni jesteśmy...
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.