Kard. Glemp: Nie widzę w Polsce kryzysu duchowego

Prymas Polski w rozmowie z KAI mówi, ze choć w Episkopacie nie ma tak wielkich autorytetów jak ongiś, to sytuacja ta ma dobre strony, gdyż doskonalone są formy kolegialnej współpracy.

KAI: Przejdźmy nieco do przodu. Czy dla Księdza Prymasa nie był zaskoczeniem tak silna krytyka Kościoła, jaka nastąpiła zaraz po 1989 r.? Konfrontacja z nowymi formami laicyzmu? - Zaskoczeniem była także postawa pewnych ośrodków emigracyjnych, Wolnej Europy nie wykluczając. Była to krytyka Kościoła jako „ ciemnogrodu”, który nie chce uznać zasad demokracji. Nasiliła się ona szczególnie po wizycie Jana Pawła II w czerwcu 1991 r. Jednak nie przywiązywałbym do tego zbyt dużego znaczenia. Mimo krytyk, Kościół zachował autorytet. W pewnym sensie krytyki te nam pomogły. Wypracowaliśmy silniejszą jedność w Episkopacie. Skoncentrowaliśmy się na zreformowaniu struktur Kościoła w Polsce, tak aby lepiej służyły pracy duszpasterskiej. Ciągle też uczyliśmy się, w jaki sposób Kościół powinien być obecny w tych nowych warunkach. KAI: Czy ta jedność Episkopatu trwa do dziś? - Nie może trwać, gdyż ludzie się zmieniają. Zmienił się nie tylko przewodniczący, ale i skład wielu komisji czy zespołów. To normalny proces. Obecnie jest większy wachlarz poglądów i zapatrywań. Różnice wśród biskupów powoduje ocena Radia Maryja, a jest to ośrodek bardzo głośny, który odpowiada wielu katolikom. KAI: To skąd problemy? - Problem w tym, że między o. Rydzykiem a przedstawicielami Episkopatu nie ma dialogu. To nas boli, choć nie usiłujemy tego rozwiązywać w sposób administracyjny. Te sprawy powoli dojrzewają. Nie są niebezpieczne w sensie jakiejś schizmy. KAI: A czy nowy prowincjał redemptorystów zdoła coś zmienić? - Nie mam takiej nadziei. Aby coś się zmieniło, musiałyby nastąpić bardziej zdecydowane działania ze strony Episkopatu. Zresztą, Jan Paweł II ciągle podkreślał, że to Episkopat jest odpowiedzialny za jedność Kościoła. A do Radia Maryja apelował: Musicie być w jedności z Episkopatem! KAI: Co sprawia, że w Episkopacie nie ma jedności wokół tej sprawy? - Wielu biskupów jest ujętych formą, z jaką ten medialny ośrodek zwraca się do ludzi. Trudno, aby biskup krytykował, kiedy 80 proc. jego diecezjan słucha tego radia i podziela opinie tam głoszone, także w sferze narodowo-politycznej. KAI: Kościół w Polsce w ciągu ostatnich lat podjął trud rozliczenia się z bolesnymi fragmentami własnej przeszłości. Mówię o pracy Kościelnej Komisji Historycznej i komisji diecezjalnych. Czy ta praca została wykonana z należytą starannością? Jakie są z niej wnioski? - Wspaniały przykład rachunku sumienia z win popełnionych przez ludzi Kościoła dał Jan Paweł II. Nigdy nie należy obawiać się wyznania win, dającego impuls do nawrócenia. Zawsze towarzyszyła nam świadomość, że był pewien procent duchownych złamanych przez totalitaryzm. Jednak to, co się wydarzyło wokół tzw. teczek, było dla nas zaskoczeniem w niektórych indywidualnych przypadkach. Pamiętać trzeba, że te dokumenty nie są w pełni wiarygodne. Niemniej, wszystko to należy traktować jako wezwanie do oczyszczenia. Potrafimy dzięki temu lepiej spojrzeć na siebie. Skłania to do uznania naszych słabości. Z tego oczyszczenia Kościół w Polsce wychodzi umocniony. A inną sprawą jest fakt, że wysunięto na pierwszą linię stan duchowny, dzięki czemu przed podobną lustracją mogli się ukryć ludzie mediów czy politycy. KAI: Czy wśród biskupów, których akta przebadała Kościelna Komisja Historyczna są przypadki poważnej współpracy? - Nie znam takich przypadków. Jako biskupi dobrze się znamy, znamy szczegóły naszej pracy i motywy działania. W przypadku żadnego z biskupów nie może być mowy o jakiejś frontalnej zdradzie. Każdy z nas przeszedł jakieś próby, ubecja wobec nikogo nie była obojętna. Jedni zdali ten egzamin lepiej, inni gorzej. Generalnie rzecz biorąc, wśród polskich księży można mówić tylko o kilkunastu przypadkach pełnej i świadomej współpracy. Myślę o ludziach, którzy poddali się reżimowi i stali się dlań dyspozycyjni ze szkodą dla Kościoła. W tej liczbie nie ma żadnego z obecnych biskupów. KAI: Eminencja przed rokiem bronił abp. Stanisława Wielgusa. Czy to samo Ksiądz Prymas powtórzyłby dziś? - Podtrzymuję to stanowisko. A to dlatego, że abp Wielgus został pozbawiony możliwości obrony. Każdemu oskarżonemu przysługuje adwokat, chociażby z urzędu. Znamy tylko ułamek akt abp. Wielgusa. Poza zobowiązaniem do współpracy, trudno znaleźć inne obciążające materiały. A winę, aby ją orzec, trzeba udowodnić. W przypadku abp. Wielgusa tego nie zrobiono. KAI: Jak Ksiądz Prymas skomentowałby bolesną sprawę odejścia trzech znanych kapłanów: Węcławskiego, Bartosia i Obirka? Czy to pewna norma, bo zawsze byli tacy co odchodzili, czy jakieś szczególne wezwanie do refleksji? - Odejścia ze stanu duchownego nie są niczym nowym. Zawsze był pewien procent kapłanów, którzy rezygnowali. Nie wszyscy są w stanie wytrzymać. Trudno się tym specjalnie gorszyć. Dziś odejścia te stają się głośne dzięki mediom. Nie jest ich więcej niż przed laty. Największa fala porzuceń kapłaństwa – tak w Kościele powszechnym, jak i w Polsce – miała miejsce bezpośrednio po Soborze Watykańskim II. Rozmawiał Marcin Przeciszewski

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
1 2 3 4 5 6 7
32°C Czwartek
wieczór
27°C Piątek
noc
22°C Piątek
rano
30°C Piątek
dzień
wiecej »