Wyzwania sekularyzacji na Północy i Południu globu były przedmiotem obrad Papieskiej Rady ds. Kultury. Radio Watykańskie zapytało o nie uczestnika sesji plenarnej, abp. Józefa Życińskiego.
Człowiek potrzebuje sensu, nadziei. Jeśli zrezygnowałby z poszukiwania nadziei i z pytania o sens, byłoby to zdradą tego, co należy do istoty człowieka. Nasz rozmówca z Australii zapytał na to: „A co robić, jeśli oni posłuchają tego co mówię o sensie i wzruszą ramionami odpowiadając: nas to nie obchodzi, dla nas ważniejszy jest sukces?”. Wtedy zauważyłem, że już św. Paweł przeszedł przez podobną sytuację. Na Areopagu mówił o zmartwychwstaniu Jezusa, a jego słuchacze wzruszyli ramionami i powiedzieli: «Posłuchamy cię innym razem». Dobrze, że się wtedy nie załamał. Rok św. Pawła obchodzimy właśnie po to, by przywoływać ten styl Apostoła Narodów, który dla naszego pokolenia też jest zobowiązaniem. - Syta, samowystarczalna, być może wzruszająca ramionami jest bogata Północ. Jak stawiać czoła sekularyzacji w rzeczywistości, gdzie ludziom Pan Bóg wydaje się do życia niepotrzebny, bo na pozór mają wszystko? Abp Życiński: Wątek ten podjął przedstawiciel Irlandii. Biskup Limmerick, gdzie mieszka ok. 6 tys. Polaków mówił, że irlandzkim katolikom najbardziej potrzeba uświadomienia sobie kruchości bycia. Bo wtedy, kiedy człowiek stanie się samozadowolonym i skoncentrowanym na sobie, kiedy nie widzi obok cierpiącego człowieka, a w swoim życiu nie podejmuje nigdy wątku cierpienia, wtedy zaczyna się złudzenie samowystarczalności i ktoś może egzystować złudzeniem jeśli nie bycia bogiem, to przynajmniej bożkiem. Tu niezmiernie ważne jest kształtowanie poczucia solidarności z innymi i kształtowanie doświadczenia własnej kruchości, jako nasza chrześcijańska odpowiedź. - Poczucie samowystarczalności potrafi wystarczać dopóty, dopóki człowiek nie doświadcza fenomenu derealizacji, załamania się... Abp Życiński: Właśnie, na krótki dystans jest to skuteczna filozofia. Ale gdy przychodzi śmierć kogoś, kogo kochaliśmy, gdy przychodzi cierpienie naszych bliskich - wtedy wszystko wali się jak domek z kart. - To są sytuacje, w które Kościół może wkraczać prowadząc bardzo skuteczną katechezę... Abp Życiński: Mówiliśmy o tym, że właśnie odwoływanie się do ludzkiego doświadczenia jest czymś ogromnie ważnym po to, żebyśmy nie tylko mówili, ale i byli rozumiani. Nieraz przedstawicielom Kościoła wystarczy, że sobie pomówią i wygłoszą pewien tekst, a reakcja na ten tekst i jego odbiór już jest kładziona jako negatyw po stronie słuchaczy: że oni nie są dostatecznie inteligentni żeby nas zrozumieć. Tymczasem trzeba tak mówić, żeby po pierwsze, trafić do słuchacza, a po drugie, nigdy nie wybierać środków, które są odległe od Ewangelii. Np. Chrystus nie pozwala Piotrowi robić użytku z miecza w noc pojmania, tylko ukazuje inny styl.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.