Wyzwania sekularyzacji na Północy i Południu globu były przedmiotem obrad Papieskiej Rady ds. Kultury. Radio Watykańskie zapytało o nie uczestnika sesji plenarnej, abp. Józefa Życińskiego.
Ile razy Kościół sięgał po siłę, po oddziaływanie administracyjne, tyle razy najczęściej musieliśmy się za to wstydzić. W czasie spotkania mówiliśmy o sprawie Galileusza. Wskazaliśmy, że ten jeden proces i ta jedna sprawa więcej zaszkodziły Kościołowi przez wieki, niż cała krytyka Voltaire’a czy encyklopedystów Oświecenia. Bo z perspektywy czasu Voltaire jawi się dziś jako naiwny, emocjonalny krytyk, którego zarzuty trącą myszką. Natomiast o sprawie Galileusza wciąż się mówi jako o dramacie. Więc nigdy nie wolno sięgać po tych, którzy mówią: musimy walczyć, musimy wytropić wroga. Lepiej nie nawiązywać do ich stylu, tylko ukazywać chrześcijaństwo, gdzie Bóg jest miłością, gdzie Bóg jest nadzieją. Redemptor hominis uczy szacunku dla człowieka, a my przeżywamy przygodę wiary w kategoriach piękna, fascynacji, duchowej solidarności z Bogiem i z człowiekiem. - Galileusz na stosie nie spłonął, jak niektórym do dziś się wydaje. Był jednak za swoje poglądy przez ostatnie 9 lat życia więziony w domowym areszcie. Jan Paweł II oficjalnie go rehabilitował w 1992 r. Obecnie zapowiedziano, że w Ogrodach Watykańskich stanie pomnik Galileusza i to niedaleko od miejsca gdzie był przetrzymywany. Abp Życiński: Na pewno działania podjęte w czasie pontyfikatu Jana Pawła II będą mieć swoje konsekwencje w następnych pokoleniach i będziemy okazywać współtwórcy nauki nowożytnej należną cześć, na którą zasługuje. Nie musielibyśmy jednak przepraszać, gdyby po drodze znalazło się wystarczające grono osób odpowiedzialnych intelektualnie, które nie krytykowałyby Galileusza w równie uproszczony sposób, jak to zrobili jego recenzenci w czasie procesu. - Chciałbym wrócić jeszcze do tematu sesji plenarnej Papieskiej Rady ds. Kultury. Niektórym się wydaje, że sekularyzacja jest procesem nieodwołalnym i nieuchronnym. Mówią: ja, zwykły katolik, przed takim procesem sam nie jestem się w stanie bronić. Czy takie podejście jest usprawiedliwione? Abp Życiński: Nie ma konieczności następowania pewnych procesów kulturowych. Koniecznością kulturową straszyli swego czasu marksiści i jak widzimy, niewiele im wyszło z ich konieczności. Tak samo my patrzymy na Europę. Te same realia dawnej Czechosłowacji przynosiły zupełnie inne skutki laicyzacyjne w części czeskiej, a inne w słowackiej. I to jest dla nas źródłem nadziei, że obojętnienie religijne nie jest czymś nieuniknionym, tylko zależy od szeregu czynników. Np. od tradycji, której jesteśmy wierni, od naszej wrażliwości na pewne wartości, od naszego kultywowania stylu Ewangelii i jej zasad. Także w warunkach zlaicyzowanej Francji czy Holandii spotykamy dziś osoby o nadzwyczaj głębokiej duchowości, które urzekają swoim świadectwem wiary. Spotykałam takich ludzi w ostatnich tygodniach i w ich postawie odnajduję chrześcijański optymizm. Nie dramatyzujmy, że historia musi nas usunąć na margines. Żadnej konieczności historycznej nie ma. Od naszej współpracy z łaską Bożą zależy kształt chrześcijaństwa w Polsce, w Europie i na całej półkuli północnej. - Czyli zamiast narzekać, że jest ciemno - szukajmy włącznika, by zapalić światło? Abp Życiński: Ten włącznik jest określony przez Chrystusa, a my zróbmy wszystko, aby to światło było światłem wskazującym na Tego, od którego pochodzi wszelka światłość. Rozm. ks. Józef Polak SJ
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.