Poseł Platformy Obywatelskiej Michał Stuligrosz w głosowaniu na forum Komitetu ds. Równych Szans Kobiet i Mężczyzn poparł niektóre zapisy "Raportu o bezpiecznej i legalnej aborcji w Europie", dokumentu opracowanego przez Giselę Wurm - donosi Nasz Dziennik.
- Istnieje alternatywa dla tego sposobu myślenia - jak się jest przeciw pewnej części, to się automatycznie głosuje przeciw całości, prawda? To jest bardzo ważne: każdy delegat do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy reprezentuje wyłącznie własne poglądy, ewentualnie - pogląd opcji politycznej, w której jest zrzeszony. Rada Europy również ma kluby polityczne. Platforma Obywatelska, której jestem członkiem, należy do Europejskiej Partii Ludowej, która w tej sytuacji (jeśli dobrze rozumiem stanowisko naszego ugrupowania) będzie głosowała przeciw temu raportowi. - Jakie jest stanowisko Platformy Obywatelskiej w tej kwestii? Czy pokrywa się ono z Pana opinią, że raport, jeśli chodzi o samą diagnozę, jest dobry, ale proponowane rozwiązania są złe i nie do przyjęcia? - Myślę, że właśnie takie jest stanowisko PO. Jestem krótko po rozmowie na ten temat z panią minister Elżbietą Radziszewską. Identyfikuje ona problem dokładnie w ten sam sposób, co ja. Czyli że sprawa aborcji nie może być traktowana w oderwaniu od istniejącego ustawodawstwa krajowego. Należy stwarzać takie warunki, które by prowadziły do tego, aby ograniczać lub czasowo eliminować aborcję, a nie sprzyjać tego rodzaju wnioskom, jakie wysnuwa ten raport. - A jeżeli większość Zgromadzenia jednak poprze ten raport, czy Rada Europy może narzucić Polsce dostosowanie się do tego i zmianę naszego prawa? - Nie ma żadnego obowiązku przyjmowania czy realizowania rezolucji Rady Europy, nawet w wypadku przyjęcia przez Radę w większości tego dokumentu. Rada Europy nie jest Parlamentem Europejskim. On częściowo reguluje niektóre obszary życia gospodarczego i społecznego w państwach wchodzących w skład Unii Europejskiej. Natomiast Rada Europy jest organem, którego rezolucje i ustalenia nie są w żaden sposób wiążące w stosunku do żadnego członka Rady Europy. rozmawiała Maria Cholewińska Fragmenty przyjętego w Komitecie ds. Równych Szans Kobiet i Mężczyzn "Raportu o bezpiecznej i legalnej aborcji w Europie", dokumentu autorstwa Giseli Wurm. 2. Chociaż w zdecydowanej większości krajów członkowskich Rady Europy aborcja jest legalna, Zgromadzenie wyraża zaniepokojenie, iż w wielu tych krajach narzucono liczne warunki [pod którymi można zabić poczęte dziecko - przyp. red.] ograniczające realny dostęp do bezpiecznej aborcji. 3. Zgromadzenie odnotowuje również, że w krajach członkowskich, których prawo pozwala na dokonywanie aborcji, nie zawsze gwarantuje się kobiecie takie warunki, aby miała ona realny dostęp do tego prawa: brak obiektów lokalnej opieki medycznej, brak lekarzy chętnych do przeprowadzenia aborcji, powtarzane obowiązkowe konsultacje medyczne, czas przeznaczony do zmiany decyzji oraz czekanie na zabieg przerwania ciąży - wszystko to umożliwia utrudnienie dostępności aborcji lub czyni ją niemożliwą w praktyce. 4. Zgromadzenie wyraża pogląd, iż aborcja nie powinna być zakazana. Wprowadzenie zakazu przeprowadzania aborcji nie niesie za sobą zmniejszenia liczby dokonywanych zabiegów, ale prowadzi do ich utajnienia, co jest bardziej traumatyczne i bardziej niebezpieczne. Zalegalizowanie aborcji nie będzie miało wpływu na wzrost liczby kobiet chcących przerwać ciążę, lecz jedynie na ich dostęp do bezpiecznej aborcji. 5. Jednocześnie Zgromadzenie wyraża przekonanie, że odpowiednie strategie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego [obejmują one prawo do zabijania dzieci poczętych przez aborcję i środki wczesnoporonne - przyp. red.], łącznie z obowiązkową edukacją młodych ludzi w dziedzinie związków (!) i wychowaniem seksualnym, przyczynią się do zmniejszenia liczby ucieczek w aborcję.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.