Reklama

Nie inaczej będzie w Gdańsku

Jest silny poparciem episkopatu i wpływami w Rzymie. A do tego skutecznie, nieograniczany poglądami, dogaduje się z każdym. I nie inaczej będzie w Gdańsku - zapowiada w Rzeczpospolitej Tomasz P. Terlikowski.

Reklama

W artykule zatytułowanym "Obrotowy metropolita gdański" publicysta Rzeczpospolitej napisał: Od czasu abp. Wielgusa nie było w Polsce nominacji biskupiej, która wywołałaby takie emocje. Przeciwko przeniesieniu abp. Sławoja Leszka Głódzia z warszawskiej Pragi do Gdańska protestował były prezydent Lech Wałęsa, trójmiejscy artyści i niemal jednym głosem polskie media. Politycy PO, zazwyczaj anonimowo, zapowiadali ochłodzenie stosunków z kurią w Gdańsku, a Lech Wałęsa określił nominację jako “krzyż na miarę historii Gdańska”. Inaczej niż abp Stanisław Wielgus, nowy metropolita gdański znalazł jednak także licznych obrońców. I nie chodzi tylko o środowisko Radia Maryja, gdańskich polityków PiS, którzy odetchnęli z ulgą na wieść, że przychylny im hierarcha zajmie miejsce abp. Tadeusza Gocłowskiego, który sprzyjał PO, ale i o kard. Stanisława Dziwisza, który, komentując papieską nominację, podkreślił, że “życzyłby sobie i innym diecezjom człowieka tak przygotowanego”. I rzeczywiście nowy gdański arcybiskup ma za sobą różnorodne doświadczenia. Przez kilkanaście lat pracował w Watykanie, m.in. w Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, później stworzył i nadał ton ordynariatowi polowemu w Polsce oraz przyczynił się do ocieplenia stosunków z postkomunistami. Na koniec wreszcie, przeniesiony do diecezji warszawsko-praskiej, umocnił tamtejszy Caritas, stworzył diecezjalne pismo, które trafiło do ogólnopolskiej dystrybucji m.in w sieci Empik, oraz, co być może najtrudniejsze, nauczył się rozmawiać z mieszkańcami warszawskiej Pragi. – Rozmawia nawet z najgorszymi żulami i oni go za to kochają – mówi “Rz” jeden z praskich księży. Biskupi doceniają go zaś za to, że potrafił skutecznie zamieść pod dywan sprawę lustracji duchownych, nie dopuszczając do ujawnienia materiałów kompromitujących kilku biskupów. Umiejętności czy doświadczenia arcybiskupa Głódzia nie były jednak kluczowe w dyspucie nad jego nominacją. Tu główną przeszkodą okazała się jego sympatia do koalicji rządzącej Polską w minionej kadencji Sejmu (PiS, Samoobrona, LPR) oraz deklarowana ostatnio sympatia dla Radia Maryja. Dotychczasowy ordynariusz warszawsko-praski został zatem odrzucony jako reprezentant katolicyzmu toruńskiego, czyli związanego z PiS. Problem polega tylko na tym, że obraz ten jest nieprawdziwy. Arcybiskup Głódź bowiem współpracował z każdą kolejną ekipą rządową i z każdą miał niemal tak samo dobre relacje.Za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, kiedy był regularnym gościem w Pałacu Prezydenckim, zyskał wśród duchownych miano czerwonego biskupa. Po wpadce prezydenta w Charkowie, gdzie nad grobami polskich żołnierzy Kwaśniewski wystąpił pijany, biskup Głódź bronił go, zapewniając, że takiego wydarzenia nie było. – Pomodliliśmy się i wróciliśmy do kraju – zapewniał. Opinię czerwonego hierarchy wzmacniała także bliska znajomość (poprzedzona ostrym konfliktem) z Danutą Waniek i poparcie kandydatury związanego z SLD Sławomira Zielińskiego w konkursie na szefa TVP. Gdy układ rządzący się zmienił, arcybiskup sprawnie dogadał się z nowymi władzami, kilkakrotnie zmieniając zresztą swoje stanowisko. Zaczęło się od wspierania koalicji PO – PiS, a gdy do niej nie doszło, ordynariusz warszawsko-praski miał być duchowym ojcem nowej koalicji Samoobrona, PiS, LPR, później miał jeszcze popierać zakończoną klęską próbę stworzenia LiS (Liga i Samoobrona).

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Piątek
dzień
4°C Piątek
wieczór
1°C Sobota
noc
1°C Sobota
rano
wiecej »

Reklama