Zgromadzenie Słowa Bożego wyraziło solidarność z Paragwajczykami po wyborze nowego prezydenta. Równocześnie zdystansowało się od zaangażowania duchownych w życie polityczne.
Prezydent elekt Fernando Lugo jest suspednowanym biskupem, pochodzącym z tego misyjnego zgromadzenia. Jak powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Konrad Keler, wicegenerał werbistów, zarząd Zgromadzenia Słowa Bożego wystosował specjalne oświadczenie, w którym w pierwszym rzędzie wyraża solidarność z narodem paragwajskim i uczestniczyć w radości z wyboru nowego prezydenta. „Życzenia kierujemy też do Fernando Lugo, któremu towarzyszą nasze modlitwy – powiedział ks. Keler. – Jednocześnie chcemy powtórzyć, że nie popieramy uczestniczenia zakonników i kapłanów w życiu politycznym. Nasze powołanie, jak i misja mają wymiar polityczny, jednak angażujemy się weń poprzez pracę duszpasterską, jak też podejmując się roli profetycznej na różnych polach działalności Kościoła, a nie poprzez szukanie stanowisk rządowych czy partyjnych. Fernando Lugo jako obywatel Paragwaju, zatroskany o przyszłość swego narodu, uznał jednak, że powinien odpowiedzieć na wołanie ludzi, by podjąć się zaangażowania politycznego. Respektujemy ten wybór. Jednak jego sukces zależał będzie od tego, czy zdoła zmienić serca i umysły ludzi”. Od momentu, kiedy Fernando Lugo został mianowany biskupem w 1994 r., nie podlega jurysdykcji przełożonych Zgromadzenia Słowa Bożego, lecz bezpośrednio Ojcu Świętemu, poprzez watykańską Kongregację ds. Biskupów – wyjaśnił ks. Keler. W konsekwencji włączenia się w politykę bp Lugo został suspendowany przez tę Kongregację. „Oczekuje się, że odpowiednie władze Watykanu w niedługim czasie wyjaśnią jego status w Kościele” – dodał wicegenerał werbistów.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.