Władze Boliwii dokonały kolejnej wolty względem udziału Kościoła w negocjacjach z prefektami zbuntowanych departamentów.
Do kryzysu doszło po tym, jak kierujący boliwijskim episkopatem kard. Julio Terrazas wziął udział 4 maja w referendum na temat autonomii regionu Santa Cruz, ogłoszonym przez władze jako nielegalne. Arcybiskup Santa Cruz został poproszony o pośrednictwo w rozmowach nad zażegnaniem kryzysu państwa przez samego Evo Moralesa. Po wzięciu udziału przez kardynała w głosowaniu prezydent ogłosił, że Kościół go „zdradził”, a jeden z jego najbliższych współpracowników stwierdził „niezdolność” episkopatu do dalszego udziału w negocjacjach. Uznanie obecności przedstawicieli Kościoła w rozmowach za niepożądane wywołało z kolei negatywną reakcję opozycji. Wiceminister ds. administracji kraju Héctor Acer oznajmił w związku z tym, że nie widzi żadnych przeszkód, gdy chodzi o obecność kard. Terrazasa podczas negocjacji i zaprzeczył, jakoby istniał w tej sprawie jakiś konflikt.
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.