Przy jej grobie modlili się nie tylko katolicy, także prawosławni, wierni kościoła ormiańskiego i Żydzi - przypomina Gazeta Wyborcza w związku z beatyfikacją s. Marty Wieckiej.
Od śmierci s. Marty Wieckiej w 1904 r. do sióstr szarytek ciągle napływają setki relacji o cudach za jej wstawiennictwem - z Polski, Ukrainy i Rosji. Było tak też za czasów ZSRR, choć wtedy za jakąkolwiek wzmiankę o s. Wieckiej groziło więzienie. Urodziła się we wsi Nowy Wiec na Pomorzu w 1847 r. Była córką ziemianina, miała dwanaścioro rodzeństwa. Jej rodzice wpajali jej od małego pobożność i patriotyzm. Pewnie to sprawiło, że już jako szesnastolatka chciała wstąpić do zakonu szarytek. Odprawiły ją z kwitkiem, kazały wrócić za dwa lata. I wróciła. Gdy tylko skończyła 18 lat, wstąpiła do szarytek. Nie była pokorną zakonnicą. Po nowicjacie otrzymała od przełożonej opinię, że ma "charakter pyszny, lekkomyślny i szorstki w obejściu". Po roku zaczęła pracować w Szpitalu Powszechnym we Lwowie. Wśród jej pacjentów było wielu Żydów. Pod jej wpływem kilku przeszło na katolicyzm. Kilka lat później trafiła do Bochni, także do pracy w szpitalu. Tam popadła w niełaskę mieszkańców, gdy zakochany w niej pacjent szpitala rozgłosił, że jest w ciąży z krewnym proboszcza. Zgorszone katoliczki z Bochni przyniosły nawet demonstracyjnie do klasztoru kołyskę. Wszystko okazało się wymysłem. Od 1902 r. pracowała na Bukowinie koło Kołomyi, w szpitalu spędzała dnie i noce. Jej pacjentami byli głównie unici i Żydzi. Wtedy zaczęły ponoć dziać się cuda. W relacji świadków dzięki modlitwie Wieckiej kobieta umierająca na stole operacyjnym nagle odzyskała zdrowie. Wiecka zmarła w wieku 30 lat na tyfus: zaraziła się, gdy przygotowywała do dezynfekcji separatkę po chorej. Wyręczyła w tym młodego ojca rodziny. Przed szpitalem gromadzili się ludzie, dopytując o jej stan. W synagodze o jej powrót do zdrowia modlili się Żydzi. Umarła w dziwnym stanie emocjonalnym, niemal w ekstazie. Na jej pogrzeb przyszli katolicy trzech obrządków, prawosławni i Żydzi. Szarytkę wyniesie na ołtarze we Lwowie 24 maja kard. Tarcisio Bertone. Jednym z niezwykłych wydarzeń zebranych do jej procesu beatyfikacyjnego było cudowne uratowanie Żydówki z dzieckiem ze Śniatynia. Uciekając przed Niemcami położyła się na grobie s. Marty; esesmani nie zauważyli jej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.