Wychowanie religijne w relacji do Boga, który jest ojcem jest utrudnione, jeśli dzieci nie mają w domu prawidłowego obrazu swojego ziemskiego ojca. Jakże mają się nauczyć wołać Ojcze nasz, jeśli doświadczają skrzywiony obraz ojca ziemskiego - mówił abp Kazimierz Nycz w Piekarach Śląskich do 100 tys. mężczyzn.
Po swoim powrocie do domu powiedział tym, którzy dobrze spełnili swój obowiązek: Dobrze sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana (Mt 25, 21). Wszyscy jesteśmy powołani, by być sługami wiernymi, bo to jest droga do prawdziwej wielkości. Tę prawdę musimy sobie nieustannie przekazywać. Tę prawdę musimy głosić z mocą. Bowiem dziś świat proponuje ludziom dewizę: angażuj się w to, na co w danej chwili masz ochotę, co przyniesie ci doraźną korzyść. Wszystko inne się nie liczy. Obietnice, przysięgi, zobowiązania - któż by się tym tak naprawdę przejmował?! Wszystko można przecież rozwiązać czy unieważnić. Taka filozofia sprawia, że mamy w Polsce co roku kilkadziesiąt tysięcy rozwodów, tyle opuszczonych współmałżonków, dzieci, rodzin. Dlatego z tego miejsca apeluję, proszę, przypominam wam, ludziom świeckim, wam kapłanom, nam, biskupom: wróćmy do pierwszej gorliwości, do pierwszego, młodzieńczego zapału w wierności podjętym zobowiązaniom. Czytałem kiedyś, że wojownicy plemienia Czejenów nosili na sobie długie pasy skóry, które od ich bioder opadały luźno na ziemię. Dlaczego mieli taki strój? Bo kiedy wrogowie napadali na wioskę to dzielni obrońcy przybijali długim nożem jeden taki pas do ziemi, by się nie cofnąć i aż do śmierci bronić dzieci i kobiet. Mężowie brońcie do końca waszych rodzin, waszych dzieci waszych małżeństw. Czyż i wy, bracia chrześcijanie, nie powinniście mocą krzyża przytwierdzić się do skały prawa Bożego i wytrwać do końca w służbie powierzonych nam ludzi? 4. Chrystus dzisiaj powiedział nam w Ewangelii: Nikt nie może dwom panom służyć (Mt 6, 24). Nic nie może być w sercu męża i ojca ponad troskę o dobro żony i dzieci. Podkreślę tu — o dobro duchowe przede wszystkim. Są bowiem rodziny, gdzie chleba nikomu nie brakuje, ale brakuje słowa, wysłuchania i serdecznej rozmowy. Można bowiem uciec przed powołaniem małżeńskim i ojcowskim w pracę i w zabieganie o dobra materialne. Pozornie wzniosie brzmi wtedy wytłumaczenie, że na rozmowę z najbliższymi nie ma czasu, bo tyle jest różnorakich zajęć. Jak złudne jest przyjęcie takiej postawy wiedzą ci, którzy pobudowali piękne domy, a teraz słychać w nich tylko płacz, krzyk i awantury, albo dyskutuje się w nich omawiając temat podziału majątku. Skąd bierze się taka postawa duchowej dezercji wielu mężczyzn? Dlaczego niejeden mąż i ojciec od lat przebywa na wewnętrznej emigracji, separując się duchowo od żony i dzieci? Problem jest zapewne bardzo złożony. Ja wskażę tylko na jeden jego aspekt: wielu mężczyzn się boi. Boi i wstydzi. Obawiają się, że nie potrafią duchowo przewodzić swojej rodzinie, że wewnętrzna słabość całkowicie ich dyskwalifikuje. Boją się, że brak im wielkości i mocy ducha, którą potrafiliby zachwycić małżonkę i dzieci. W takiej sytuacji niejeden mężczyzna czuje, że pozostaje mu już tylko zarabiać na dom i trzymać w nim rygor zewnętrznej karności. Po czym poznać tę chorobę męskiej duszy? Po częstych wybuchach gniewu, smutku wypisanym na twarzy, po nasilających się pokusach ucieczki w pracę, w alkohol, w nowy związek. Inny aspekt tego problemu jest taki, że świat niesamowicie podkręca tempo życia. Wytrzymują je tylko najtwardsi. Bardziej wrażliwi, spokojni zostają w tyle. Dlatego też ogromnym kosztem życia duchowego chcą innym dotrzymać kroku. A to bardzo wyczerpuje. Stąd już niedaleko do wspomnianego poczucia lęku i wstydu wynikającego z przekonania: „że nie daję rady, że zostaję z tyłu." Drodzy bracia w Chrystusie! Jak to się dzieje, że wspomniany lęk i wstyd dosłownie paraliżuje niekiedy męskie serca?
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.