Przemówienie Benedykta XVI do młodzieży objętej programem terapeutycznym "Alive"

Brak komentarzy: 0

Radio Watykańskie/a.

publikacja 19.07.2008 05:20

Prawdziwa miłość jest oczywiście czymś dobrym. Bez niej chyba nie warto byłoby żyć. Zaspokaja ona naszą najgłębszą potrzebę; kiedy kochamy, stajemy się w pełni samymi sobą, w pełni ludźmi. Ale jakże łatwo jest uczynić z miłości fałszywego boga! - mówił Benedykt XVI do młodzieży korzystającej z terapii Social Services Agency archidiecezji Sydney.

Prawdziwa miłość jest oczywiście czymś dobrym. Bez niej chyba nie warto byłoby żyć. Zaspokaja ona naszą najgłębszą potrzebę; kiedy kochamy, stajemy się w pełni samymi sobą, w pełni ludźmi. Ale jakże łatwo jest uczynić z miłości fałszywego boga! Sądząc, że kochają, ludzie często są w rzeczywistości zaborczy i manipulują drugą osobą. Czasem traktują innych bardziej jak przedmioty służące do zaspokojenia własnych potrzeb, niż jak osoby, które należy kochać i otaczać opieką. Jakże łatwo można dać się zwieść tak wielu głosom w naszym społeczeństwie, które opowiadają się za permisywnym podejściem do płciowości, nie przywiązując wagi do skromności, szacunku do samych siebie lub do wartości moralnych, które decydują o jakości relacji międzyludzkich! Jest to oddawanie czci fałszywemu bogu. Zamiast dawać życie, niesie śmierć. Dana nam przez Boga władza przeobrażania otaczającego nas świata jest oczywiście czymś dobrym. Kiedy używamy jej w sposób właściwy i odpowiedzialny, umożliwia nam ona odmienianie życia ludzi. Każda społeczność potrzebuje dobrych przywódców. Jakże silną pokusą jest jednak sięganie po władzę dla własnych korzyści, dążenie do dominacji nad innymi albo eksploatacja środowiska naturalnego dla własnych samolubnych celów! Jest to czynienie z władzy fałszywego boga. Zamiast dawać życie, niesie śmierć. Kult posiadania rzeczy, kult zaborczej miłości i kult władzy sprawiają często, że ludzie próbują „grać rolę Boga”: dążą do uzyskania pełnej kontroli, nie bacząc na mądrość i przykazania, które Bóg dał nam poznać. Ta droga prowadzi do śmierci. Natomiast gdy oddajemy cześć jedynemu, prawdziwemu Bogu, oznacza to, że uznajemy w Nim źródło wszelkiego dobra, zawierzamy Mu samych siebie, otwieramy się na uzdrawiające działanie Jego łaski i jesteśmy posłuszni Jego przykazaniom: idąc tą drogą, wybieramy życie. Wymowny przykład tego, co oznacza zawrócenie z drogi prowadzącej do śmierci i wejście na drogę wiodącą do życia, odnajdujemy w ewangelicznej przypowieści, którą – jestem o tym przekonany – wszyscy świetnie znacie: jest to przypowieść o synu marnotrawnym. Kiedy na początku opowieści młodzieniec opuścił dom ojca, poszukiwał złudnych przyjemności, które obiecywali fałszywi „bogowie”. Po roztrwonieniu swojego majątku na życie pełne przyjemności wpadł w straszną nędzę i ubóstwo. Kiedy znalazł się na samym dnie, wygłodzony i opuszczony, zdał sobie sprawę z tego, jak nierozumnie postąpił, gdy opuścił swego kochającego ojca. Wrócił i pokornie poprosił o przebaczenie. Ojciec z radością wziął go w ramiona i wykrzyknął „ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15, 24). Z pewnością wielu spośród was poznało z bliska to, co przeszedł młodzieniec z przypowieści. Być może dokonaliście wyborów, których teraz żałujecie; takich, które prowadziły was drogą z góry, która chociaż wtedy wydawała się tak pociągająca, doprowadziła jedynie do większego nieszczęścia i opuszczenia. Wybór, jakim było zażywanie narkotyków lub nadużywanie alkoholu, zejście na drogę przestępstwa lub samookaleczenie, mógł się wtedy wydawać wyjściem z trudnej czy zagmatwanej sytuacji.