Przemówienie Benedykta XVI do młodzieży objętej programem terapeutycznym "Alive"

Brak komentarzy: 0

Radio Watykańskie/a.

publikacja 19.07.2008 05:20

Prawdziwa miłość jest oczywiście czymś dobrym. Bez niej chyba nie warto byłoby żyć. Zaspokaja ona naszą najgłębszą potrzebę; kiedy kochamy, stajemy się w pełni samymi sobą, w pełni ludźmi. Ale jakże łatwo jest uczynić z miłości fałszywego boga! - mówił Benedykt XVI do młodzieży korzystającej z terapii Social Services Agency archidiecezji Sydney.

Teraz wiecie, że zamiast dawać życie, niósł śmierć. Cenię was za odwagę, jaką wykazaliście wracając na drogę życia, podobnie jak młodzieniec z przypowieści. Przyjęliście pomoc - od przyjaciół albo rodziny, od osób realizujących program „Alive”: od ludzi, którym głęboko zależy na waszym dobru i szczęściu. Drodzy przyjaciele, ja widzę w was świadków nadziei dla innych osób, które znajdują się w podobnej sytuacji. Możecie przekonać ich o potrzebie wyboru drogi prowadzącej do życia i zawrócenia z drogi śmierci, ponieważ możecie mówić na podstawie waszego własnego doświadczenia. W Ewangeliach właśnie ci, którzy zeszli na złą drogę, byli szczególnie umiłowani przez Jezusa, bo kiedy już uznali swój błąd, byli najbardziej otwarci na Jego uzdrawiające przesłanie. W rzeczywistości, ludzie zadufani w sobie często krytykowali Jezusa za to, że tak dużo czasu spędza z tego typu osobami. „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” – pytali. On odpowiedział: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (...) Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, lecz grzeszników” (por. Mt 9, 11-13). To właśnie ci, którzy skłonni byli odbudować swoje życie, byli najbardziej gotowi słuchać Jezusa i zostać Jego uczniami. Możecie pójść w ich ślady, wy także możecie w szczególny sposób zbliżyć się do Jezusa, właśnie dlatego, że zdecydowaliście się do Niego wrócić. Możecie być pewni, że podobnie jak Ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym, Jezus przyjmuje was z otwartymi ramionami. Ofiaruje wam bezwarunkową miłość, a właśnie w miłości i przyjaźni z Nim można odnaleźć pełnię życia. Wspomniałem wcześniej, że kiedy kochamy, zaspokajamy naszą najgłębszą potrzebę i stajemy się w pełni samymi sobą, w pełni ludźmi. Miłość jest czymś, do czego jesteśmy zaprogramowani i przeznaczeni przez naszego Stwórcę. Naturalnie nie mam tutaj na myśli przelotnych, płytkich związków, lecz mówię o miłości prawdziwej, która jest najgłębszą istotą moralnego nauczania Jezusa: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” i „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (por. Mk 12, 30-31). Jest to, jeśli można tak powiedzieć, program zapisany we wnętrzu każdej osoby - gdybyśmy tylko byli na tyle mądrzy i wielkoduszni, by żyć zgodnie z nim i gdybyśmy tylko byli gotowi poświęcać nasze zachcianki, by służyć pomocą innym, oddać nasze życie dla dobra innych, a przede wszystkim dla Jezusa, który nas ukochał i oddał za nas swoje życie. Do tego właśnie powołane są istoty ludzkie; to właśnie oznacza bycie naprawdę żywym. Drodzy młodzi przyjaciele, moim dzisiejszym przesłaniem do was są słowa, które wypowiedział dawno temu Mojżesz. „Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo miłując Pana, Boga swego”. Niech Jego Duch prowadzi was drogą życia, abyście byli posłuszni Jego przykazaniom, postępowali zgodnie z Jego nauczaniem, zrezygnowali z wyborów, które prowadzą jedynie do śmierci, i byście zostali przyjaciółmi Jezusa Chrystusa na całe życie. W mocy Ducha Świętego wybierzcie życie i wybierzcie miłość, i bądźcie w świecie świadkami radości, która się z tego rodzi. O to się modlę dla każdego z was w czasie tego Światowego Dnia Młodzieży. Niech Bóg błogosławi was wszystkich.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona