Trzy lata temu, 16 sierpnia 2005 roku, podczas wieczornej modlitwy założyciel i przeor wspólnoty z Taizé został zabity przez niezrównoważoną kobietę. Ukończył właśnie dziewięćdziesiąt lat. W wywiadzie dla Osservatore Romano z dnia 15 sierpnia 2008 Przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan przypomniał postać Brata Rogera.
- Brat Roger często opisywał swoją drogę ekumeniczną jako „wewnętrzne pojednanie wiary swoich przodków z tajemnicą wiary katolickiej bez zrywania komunii z kimkolwiek”. Ta droga nie mieści się w zwyczajnych kategoriach. Po jego śmierci Wspólnota z Taizé dementowała pogłoski o tym, że Brat Roger w sekrecie przeszedł na katolicyzm. Te pogłoski pojawiły się między innymi dlatego, że widziano, jak Brat Roger przyjmował komunię z rąk kard. Ratzingera podczas pogrzebu Jana Pawła II. Jak rozumieć określenie, wedle którego Brat Roger miałby się stać „formalnie” katolikiem? Kard. W. Kasper: Wywodzący się z rodziny ewangelików reformowanych Brat Roger skończył studia teologiczne i został pastorem w tej samej kościelnej tradycji. Kiedy mówił o „wierze swoich przodków”, miał na myśli tę piękną całość, na którą złożyły się katecheza, pobożność, formacja teologiczna i chrześcijańskie świadectwo, jakie otrzymał od Kościoła ewangelicko-reformowanego, do jego tradycji się odwoływał. Było to wspólne dziedzictwo jego i wszystkich braci i sióstr protestantów, z którymi zawsze czuł się głęboko związany. Jednak od najwcześniejszych lat jako młody pastor Brat Roger starał się równocześnie żywić swoją wiarę i swoje życie duchowe, czerpiąc ze źródeł innych tradycji chrześcijańskich i tym samym przekraczał niektóre granice wyznaniowe. Jego pragnienie pójścia za powołaniem monastycznym i pragnienie założenia z tą intencją nowej wspólnoty monastycznej z udziałem chrześcijan reformowanych, wiele mówi o tym jego poszukiwaniu. W ciągu lat wiara przeora Taizé stopniowo wzbogacała się o dziedzictwo wiary Kościoła katolickiego. Na podstawie jego własnego świadectwa wiemy, że odwołując się do tajemnicy wiary katolickiej, Brat Roger rozumiał niektóre prawdy wiary, takie jak rola Maryi Dziewicy w historii zbawienia, realna obecność Chrystusa w darach eucharystycznych i służba apostolska w Kościele, włączając w to posługę jedności sprawowaną przez Biskupa Rzymu. W odpowiedzi Kościół katolicki zgodził się, by Brat Roger przyjmował komunię świętą, tak jak to czynił co rano w dużym kościele w Taizé. Brat Roger otrzymywał również komunię z rąk Jana Pawła II, który zaprzyjaźnił się z nim podczas Soboru Watykańskiego II i dobrze znał jego drogę w wierze katolickiej. W tym znaczeniu w postawie Kościoła katolickiego nie było nic tajemnego ani ukrytego, ani w Taizé, ani w Rzymie. Podczas pogrzebu Jana Pawła II kardynał Ratzinger powtórzył tylko to, co odbywało się już dawniej w Bazylice Świętego Piotra, w czasach zmarłego papieża. W geście kardynała nie było niczego nowego, żadnej premedytacji. W przemówieniu skierowanym do papieża Jana Pawła II w Bazylice Świętego Piotra podczas Europejskiego Spotkania Młodych w Rzymie w 1980 roku przeor Taizé opisał swoją drogę i swoją chrześcijańską tożsamość w taki sposób: „Odnalazłem swoją własną tożsamość chrześcijanina, kiedy pojednałem w samym sobie wiarę moich przodków z tajemnicą wiary katolickiej, nie zrywając komunii z nikim”. I rzeczywiście, Brat Roger nigdy nie chciał zrywać z kimkolwiek z powodów, które z samej swojej istoty były związane z jego własnym pragnieniem jedności i z ekumenicznym powołaniem wspólnoty z Taizé. Dla tej przyczyny wolał on nie używać pewnych terminów, takich jak „konwersja” lub przystąpienie „formalne”, aby określić swoją komunię z Kościołem katolickim. W swoim sumieniu wszedł w misterium wiary katolickiej jak ktoś, kto wzrasta, bez konieczności „porzucenia” lub „zerwania” z tym, co wcześniej otrzymał i czym żył. Można długo dyskutować o znaczeniu pewnych terminów teologicznych lub kanonicznych. Niemniej jednak, przez szacunek dla drogi w wierze Brata Rogera byłoby lepiej nie mówić o nim w kategoriach, które on sam uważał za niedostosowane do jego doświadczenia i których poza tym Kościół katolicki nigdy nie chciał mu narzucać. Dlatego też słowa samego Brata Rogera powinny nam wystarczyć.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.