Zwiedzając księgarnie, także internetowe, można dostać zawrotu głowy od ilości dzieł ks. Jana Twardowskiego. Nowe tytuły sprawiają nieraz wrażenie, że Ksiądz nawet zza grobu nadal tworzy.
Dr Iwanowska zapewnia, że bierze pod uwagę opracowanie wydania krytycznego. Podkreśla, że wszystkie jej edycje (np. „Miłość miłości szuka. Wiersze zebrane 1937-2000”; „Zaufałem drodze. Wiersze zebrane 1932-2006”, dwutomowa „Autobiografia”, liczne wydania prozy kaznodziejskiej, które przygotowuje od niemal dwudziestu lat) oraz cały aparat edytorski przy tej okazji opublikowany, uwzględniony w wydanych dziełach, jest przygotowaniem do takiego wydania. Obecny – nieobecny Alicję Albrecht, autorkę filmu dokumentalnego, poświęconego ks. Twardowskiemu, który niebawem wyemituje TV, niepokoi fakt, że od czasu przejęcia praw autorskich przez dr Iwanowską, twórczość Księdza zniknęła z radia, telewizji, scen. Z żalem opowiada o swojej pracy nad filmem. Reżyserka zaproponowała dr Iwanowskiej wystąpienie przed kamerą lub współpracę przy powstawaniu filmu. – Byłam gotowa uczynić ją konsultantką lub współautorką scenariusza, ale wszystkie moje prośby i propozycje kończyły się rozmową o pieniądzach – wyznaje. Tak dużych, że reżyserka ostatecznie zrezygnowała ze współpracy. – Od czasu, gdy położyła rękę na jego dorobku, ograniczyła dostęp do jego twórczości w radio i telewizji, ks. Twardowski zniknął z przestrzeni publicznej. – To największa zbrodnia, popełniona na Księdzu – dodaje. Utworów ks. Twardowskiego nie wykonuje już dziecięcy zespół wokalno-taneczny Ychtis z Katowic. Blisko dwa lata temu mec. Karpowicz, reprezentujący dr Iwanowską, zawezwał do zaprzestania ich wykonywania, choć zespół uzyskał wcześniejszą zgodę Księdza. – Zaczęliśmy śpiewać piosenki lwowskie i poezję innych autorów – mówi menedżer zespołu Marian Pyrek. Dzieci nadal wykonują utwory ks. Twardowskiego na uroczystościach nadania jego imienia rozmaitym szkołom, ale wciąż nie są pewni, czy nie będą mieli kłopotów z tego powodu. – Jaka jest szkodliwość społeczna, wynikająca z faktu, że dzieci śpiewają piosenki do wierszy ks. Jana? – zastanawia się Pyrek. Informacje, jakoby „zabraniała dzieciom” wykonywania utworów Księdza na zasadzie dozwolonego użytku dr Iwanowska określiła jako „fałszywe i absurdalne”. Co z listami? Rok temu rozgorzał konflikt po ukazaniu się książki Marii Kędzierskiej-Skoczylasowej „Otulona dobrocią”. Jest to zbiór 99 listów ks. Twardowskiego, pisanych do młodej studentki polonistyki wraz z fragmentami jej wspomnień (takich przyszywanych dzieci i wnuczek Ksiądz miał bardzo wielu, jego duchowa rodzina była niezwykle liczna, gdyż wielu ludzi szukało w Nim oparcia i nadziei). Kilka miesięcy po ukazaniu się zbioru do Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego przyszło pismo od reprezentującego dr Iwanowską mecenasa Andrzeja Karpowicza, jednego z najlepszych specjalistów od prawa autorskiego w Polsce, z żądaniem wypłacenia kary w wysokości 10 tys. złotych oraz wycofania nakładu z księgarń. Rektor UW otrzymała list z kancelarii mec. Karpowicza ze stwierdzeniem: „Książka ta, niewątpliwie grafomańska i próbująca stwarzać po śmierci księdza, gdy już nie mógł się bronić – niesmaczne iluzje, szkodzi jego pamięci”. Gdyż, w myśl prawa autorskiego, także listy pisane do innych osób są absolutną własnością spadkobierców twórczości. Nawet najbardziej osobiste – prawo nie robi tu jakichkolwiek rozróżnień. Na temat sporu między Wydawnictwem i dr Iwanowską wypowiedziało się w specjalnym liście blisko stu historyków literatury, językoznawców i innych wybitnych ludzi kultury, postulujących wszczęcie dyskusji nad funkcjonowaniem prawa autorskiego. Abp Józef Życiński, który został poproszony przez ks. Twardowskiego by pełnił rolę arbitra w kwestiach spornych, nie potrafi zrozumieć dbałości o „dobrą reputację” swego zmarłego przyjaciela ze strony spadkobierczyni. – Pierwsze pismo, jakie otrzymałem z kancelarii mec. Karpowicza, zawierało informację, iż nie stwierdzono, by ks. Twardowski miał dzieci! To zapewne ustalona procedura prawna, ale Arcybiskup uważa, że troska o finanse była silniejsza od elementarnego smaku. Ostatecznie strony sporu osiągnęły ugodę – wydawca wpłacił kilkakrotnie niższą karę od żądanej. – I to na cele społeczne, co przeczy oskarżeniom o pazerność dr Iwanowskiej – mówi dyrektor Wydawnictwa UW Ryszard Burek. Dodaje, że ugoda jest gestem dobrej woli spadkobierczyni, przyznaje, że doszło do złamania prawa przez wydawnictwo i podkreśla, że takie rozwiązanie w pełni go satysfakcjonuje. Książka „Otulona dobrocią” nie będzie już wznawiana. Powstaje więc pytanie, jaki będzie los pozostałych listów Księdza, znajdujących się w posiadaniu jego dawnych przyjaciół? Tylko fizycznie są własnością adresatów. Ich treść należy do dr Iwanowskiej. Po precedensie ze zbiorem Marii Kędzierskiej-Skoczylasowej chyba niewiele osób zgodzi się na publikację korespondencji, którą wielu z nich uważa za wielki osobisty skarb. Nie jest to problem wyłącznie ludzki, posiada on także aspekt badawczy. Historycy najlepiej wiedzą, o ile uboższa byłaby ich wiedza na temat wybitnych osób gdyby nie dostęp do ich korespondencji. Pułapki monopolisty Krytycy dr Iwanowskiej używają najczęściej słów „pazerność”, „zawłaszczenie”, „położyła rękę na jego twórczości”. Nie kryją emocji. Dr Iwanowska jest natomiast przeświadczona, że jej relacja z Księdzem była nieporównywalna do innych. W książce „Abecadło 90-latka” stwierdza, że jej spotkanie z ks. Janem nie było spotkaniem córki z ojcem czy wnuczki z dziadkiem, a spotkaniem w Duchu Świętym. Z Katechizmu wiemy, że Trzecia Osoba Trójcy Świętej gwarantuje nieomylność. Jednak nawet najsurowsi krytycy nie mogą zarzucić spadkobierczyni, że twórczość jednego z najbardziej popularnych poetów jest dla czytelnika niedostępna. Abp Życiński podkreśla, że uporządkowała sprawy wydawnicze, gdyż byli i tacy edytorzy, którzy twierdzili, że... dokładali do wydawania książek ks. Jana. Abp Życiński zwraca uwagę, że dr Iwanowska odstępuje od pobierania honorariów. Ostatnio otrzymał list dziękczynny z Wydawnictwa Franciszkanów w Moskwie, którzy otrzymali w darze od dr Iwanowskiej prawa do wydania utworów Księdza po rosyjsku. Mec. Karpowicz, który reprezentuje w sporach dr Iwanowską w jednej z wypowiedzi prasowych podkreślał, że decyzja właściciela jest arbitralna i nie musi ją z nikim konsultować. Być w zgodzie z literą prawa to jednak za mało. Istnieje także jego duch. A także osobowość ks. Twardowskiego i odczucia odbiorców i miłośników jego poezji. Wiara spadkobierczyni, że ma prawa do jedynego „kanonicznego” odczytania twórczości i kształtowania wizerunku ks. Twardowskiego może budzić niepokój. Są badacze, którzy widzą twórczość i osobę Księdza w odmienny sposób niż dr Iwanowska. Nie wolno im cytować jego utworów czy obszernych fragmentów listów (prawo zezwala na przytoczenie 12 wersetów), ale nie mają zamiaru rezygnować z pisania o nim. Nie tylko film Alicji Albrecht powstał z ominięciem współpracy z dr Iwanowską. Wieloletni przyjaciel i wydawca Księdza Waldemar Smaszcz kończy jego obszerną biografię. Jest oczywiste, że nic nie powstrzyma nurtu „niekanonicznego” i ks. Jan będzie obecny w świadomości odbiorców na wiele sposobów. Abp Życiński postulował utworzenie gremium społecznego, które doradzałoby w sprawach adaptacji twórczości Księdza i rozstrzygałoby konflikty, uwzględniając prawa własności i opinię dr Iwanowskiej, ponieważ jedna osoba nie jest w stanie objąć tak bogatej twórczości. Dr Iwanowska zapewnia, że taki zespół już istnieje, choć nie wymienia jego członków. To dobrze, gdyż monopole są niebezpieczne.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.