O „wszechogarniającej banalizacji życia" jako poważnym problemie dzisiejszej
Polski mówi KAI bp Jan Tyrawa. Mówiąc o nowej ewangelizacji wyjaśnia, że „nie
może ona polegać tylko na odgórnym przekazywaniu zasad, lecz na pomocy
człowiekowi w odkryciu, że istnieją one w nas samych - na poziomie serca i
sumienia.
Co więc zrobić, żeby świeccy to zrozumieli?
- Potrzebna jest zmiana form duszpasterzowania. Głoszenie kazań z ambony nie wystarczy. Księża muszą wspólnie z wiernymi analizować problemy, przed jakimi stają świeccy w otaczającym świecie. Jak je rozwiązywać w świetle Ewangelii.
Takim środowiskiem są nowe ruchy i wspólnoty, Akcja Katolicka. Także specjalistyczne duszpasterstwa w większych ośrodkach. Trudno jest do nich namówić i świeckich, i księży.
Jak przedstawiają się inne pola działalności diecezjalnej: charytatywna, edukacyjna, itp?
- Caritas diecezjalna rozwija skrzydła. Udało się jej uruchomić pierogarnię w centrum Budgoszczy. Sprzedają do 300 porcji pierogów dziennie po takich cenach, aby każdego przychodzącego było na nie stać. Caritas dystrybuuje też ogromną pomoc dla biednych, pochodzącą głównie od Holendrów.
Najbardziej cieszy mnie uruchomienie w Bydgoszczy szkoły katolickiej obejmującej wszystkie poziomy nauczania - ponad 600 uczniów. W rankingach zajmuje pierwsze miejsce. Ma liczne kontakty międzynarodowe. W starszych klasach przedmioty nogą być wykładane w obcych językach. Niedawno udało się oddać do użytku nowy gmach. W Bydgoszczy jest też szkoła prowadzona przez salezjanów, nie ustępująca poziomem.
Jakie Ksiądz Biskup ma plany związane z diecezją?
- W tym roku zaczynam cykl wizytacji kanonicznych od nowa, gdyż wszystkie już odwiedziłem. Czeka nas też druga peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Rozpocznie się w 2017 r., a poprzedzą ja misje, prowadzone w parafiach. Chciałbym, aby nie były one w tradycyjnym stylu, lecz by dały odpowiedź na wyzwania, jakie stoją dziś przed wiernymi.
Z innych - bardziej praktycznych spraw - planuję utworzenie sądu diecezjalnego. Dotąd korzystamy z sądu w Gnieźnie. Jeden z naszych księży przygotowuje doktorat z prawa i będzie się mógł tym zająć.
Uregulowania wymagają kościelne sprawy własnościowe. Wielu księże nie wie, jakie grunty należą do parafii. Dobra wola proboszczów była nadużywana. Trzeba zweryfikować istniejące umowy dzierżawy.
Po parafiach jeździ też z mojej inicjatywy komisja budowlano-konserwatorska, która doradza księżom jak przeprowadzać remonty kościołów. Wiele z nich z powodu niewłaściwych metod renowacji niszczeje. Potrzebny jest profesjonalizm. A chodzi o ochronę dóbr dziedzictwa narodowego. Inna z kolei komisja przygotowuje projekty do funduszy europejskich. Dzięki min udało się m. in. przeprowadzić remont katedry.
Tworzymy parafie na nowych osiedlach wokół Bydgoszczy. Duszpasterstwo nie może być tam rutynowe, jak na wsi, lecz bardziej zindywidualizowane. Wymaga to od księdza dużych umiejętności.
Zbliżają się wybory na przewodniczącego Konferencji Episkopatu. Kto jest „czarnym koniem” Księdza Biskupa?
- Sądzę, że najpierw nastąpi próba namówienia abp. Józefa Michalika, aby kontynuował, gdyż kończy mu się dopiero pierwsza kadencja. Wzrok księży biskupów będzie się kierować także na metropolię krakowskiego, gdańskiego i poznańskiego, być może na Wrocław.
Ksiądz Biskup od lat zasiada w Radzie Programowej KAI, posługuje się nowymi technikami komunikacji, organizuje międzynarodowe sesje na temat mediów. Jak ocenia poziom mediów w Polsce?
- Dużym problemem jest komercja. Media to problem nie techniki, lecz ludzi. Coraz trudniej jest spotkać dziennikarza, który byłby godny tego imienia. Trzeba być odpornym, aby dysponując tego typu instrumentem zachować uczciwość i gotowość do służby. Kapitał w dzisiejszym świecie, także kapitał w mediach jest anonimowy. Wiąże się to z brakiem odpowiedzialności. Towarzyszy temu ogromny nacisk na sprzedawalność. Rzetelność liczy się o wiele mniej. Mało kto pamięta o edukacyjnej roli mediów. Media idą coraz bardziej w kierunku tabloidyzacji i banalizacji.
Mówi się, że są czwartą władzą?
- To nieprawda, gdyż władza ponosi odpowiedzialność, a media są bezkarne. Bez oporów kreują niekorzystne postawy i sprzyjają tej niebezpiecznej „banalizacji”, o której już mówiłem.
Co Kościół może zrobić wobec tych problemów?
- W tym wszystkim Kościołowi trudno jest się odnaleźć. Każde potknięcie jest wykorzystywane i nagłaśniane. Antykościelność świetnie się sprzedaje.
A media katolickie? Czy właściwie pełnią swoją rolę?
- Widać ich rozwój i wzrastające ambicje. Cenię styl ewangelizacji obecny w „Gościu Niedzielnym” czy „Przewodniku katolickim”. Ich sposób pisania charakteryzuje otwartość i brak uprzedzeń. Podejmują liczne problemy, jakimi żyją ludzie na co dzień.
„Niedziela” z kolei lokuje się w nurcie katolicyzmu patriotycznego. Jeśli mówimy o patriotyzmie, wskazałbym nie tyle na podniosłą retorykę, co na potrzebę przeniknięcia otaczającej rzeczywistości chrześcijańską treścią. Przykładem jest nasza wielka literatura. Cechuje ją harmonia chrześcijaństwa i kultury. Każda epoka i pokolenie miało swój oryginalny sposób wykładu tych uniwersalnych treści. Potrzebny jest on i dziś. Nie może być to zaściankowość wyrażająca się w dzieleniu na „naszych” i „obcych”.
Chrześcijaństwo musi być zdolne do kulturotwórczej inspiracji. Trzeba przypomnieć tu słowa Papieża Jana Pawła II, który wielokrotnie powtarzał, że wiara, która nie przemienia się w kulturę, jest wiarą nie do końca przyjętą i przeżytą.