Bp Tyrawa: Kościół a banalizacja życia

Brak komentarzy: 0

KAI /jk

publikacja 17.02.2009 21:41

O „wszechogarniającej banalizacji życia" jako poważnym problemie dzisiejszej Polski mówi KAI bp Jan Tyrawa. Mówiąc o nowej ewangelizacji wyjaśnia, że „nie może ona polegać tylko na odgórnym przekazywaniu zasad, lecz na pomocy człowiekowi w odkryciu, że istnieją one w nas samych - na poziomie serca i sumienia.

Czy zdaniem księdza Biskupa Polska pozostanie katolicka? - Zostanie, choć Kościół jest atakowany. To nie jest najgorsze. Krytyka Kościołowi może tylko pomóc. Najważniejsze w naszym polskim kontekście jest to, że ci, co krytykują, czynią to w imię tej nauki, jaką Kościół głosi. Wyrośli w kręgu kultury chrześcijańskiej i chrześcijaństwo ich w dalszym ciągu wychowuje. Ostatnio wyczytałem piękne zdanie Cycerona, który podobną sytuację określił następująco: „Tak wielu ludzi żyje lepiej, niż dyktują to ich teorie”. Rzeczywiste problemy są inne. Problemem dzisiejszego świata jest zamknięcie człowieka na wymiar transcendentny. Człowiek nie potrafi dostrzec rzeczywistości wyższej, gdyż nie ma pokory. Jest przekonany, że prawdę się głosuje, a nie odkrywa. A to, że żyje w rzeczywistości, nad którą nie ma żadnej władzy; człowiek nie ma władzy nad czasem, matematyką, prawami fizyki, biologii, śmiercią - niczego go nie uczy. To jest jeden z podstawowych problemów ewangelizacji. Nie może ona polegać tylko na odgórnym przekazywaniu zasad, lecz na pomocy człowiekowi w odkryciu, że istnieją one w nas samych - na poziomie serca i sumienia. Krótko mówiąc tego, co stanowi o istocie człowieczeństwa. Kapitalny przykład dał niedawno prof. Zbigniew Religa, człowiek chory, stojący u wrót śmierci. Mówił, że schodzi z tego świata z poczuciem, że czynił dobro i nikomu nie wyrządził krzywdy. Człowiek w naturalny sposób jest otwarty na Boga, nawet gdy – tak jak prof. Religa - się do tego nie przyznaje, przez sam fakt, że zależy mu na dobru i na tym, aby nie czynić nikomu nic złego. Ta potrzeba dobra nie bierze się jedynie z samej ślepej materii i samej ślepej ewolucji. Są to pytania metafizyczne, na które nie ma determinującej odpowiedzi. Tu jest miejsce na metafizyczną decyzję wiary. Bóg nie jest determinujący i pozostawia człowiekowi wolność, ale jednocześnie oczekuje decyzji. Nie jest w stanie człowieka zdeterminować, gdyż człowiek ma coś z samego Boga. To stąd właśnie jest istotą moralną, żyje rozpięty pomiędzy heroizmem a bestialstwem, dobrem a złem. Jak przekazać to w szkole, podczas katechizacji? - Katechetą powinien być ktoś, kto potrafi zadawać młodzieży pytania, a nie od razu dawać gotowe odpowiedzi. Sądzę, że katecheza w szkole ma ogromną rolę do odegrania w korespondencji do wiedzy przekazywanej w naukach szczegółowych. Ks. prof. Michał Heller podkreśla, że nauki ścisłe stawiają nas wobec rzeczywistości nad którą nie mamy władzy, a w której tkwi racjonalność. W ten sposób człowiek nabiera poznawczej pokory. W szkole można to wykorzystać. Zobaczcie czego się uczycie? Uczycie się o rzeczywistości, nad którą nie macie władzy. Skądś się ta rzeczywistość wzięła? Doświadczenie nauk ścisłych często bardziej przybliża do Boga, niż teorie tzw. humanistów, będące owocem wytworów ludzkiej myśli nie weryfikowanych przez rzeczywistość. Trzeba też podjąć te problemy, które młodych bolą. Ból odziera człowieka z „pajacowatości”. Księżom mówię, że ich zadaniem jest nie obrona katolicyzmu, co odkrycie go przed młodymi, ukazanie wielkości chrześcijaństwa, czy można wyobrazić sobie, jak wyglądałby świat bez chrześcijaństwa, bez Chrystusa? Postawa obronna odsłania słabość. A wobec takich postaw młodzież jest bezwzględna. W Bydgoszczy przygotowywany jest skandalizujący musical: „Superstar with Jesus Christ”. Czy dojdzie do jego realizacji? - Pierwotnie planowany był na Wielką Środę tego roku. Zaczyna się chwiać, gdyż spotkał się z ostrymi protestami, łącznie z Polską Radą Ekumeniczną. Ja zabiorę głos dopiero w liście na Wielki Post. Zaapeluję do diecezjan, aby nie uczestniczyli w tym spektaklu. Na całym świecie walczy się z karą śmierci, a tu namawia się ludzi, by głosowali za ukrzyżowaniem Chrystusa. To jest problem dzisiejszej kultury. Każdą dziewczynę, która pozwala się rozebrać i każdego fotografa, który to uwiecznia, uważa się za artystów. Demokracja spowodowała, że zapomnieliśmy o istotnej prawdzie, że społeczeństwo składa się z salonów i z „gawiedzi”. Istnienie salonów ma sens, gdyż wyznaczają standardy, do których plebs powinien dążyć. Rolą elit jest wyznaczanie kryteriów dobrego smaku, który wszystkim powinien imponować, na którym wszystkim powinno zależeć. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał Marcin Przeciszewski
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona