Między wiarą a nauką: konferencja o ewolucji na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim

Z dr. Krzysztofem Cyranem z Politechniki Śląskiej w Gliwicach, pracownikiem Instytutu Informatyki, rozmawia Radio Watykańskie.

- No właśnie, w tle tej konferencji stoi podstawowe pytanie: jak pogodzić teorię ewolucji z prawdą wiary o stworzeniu czy też przekonaniem filozoficznym o tym, że świat jednak został stworzony? Jak Pan, jako absolwent teologii, a zarazem człowiek nauk przyrodniczych, stara się pogodzić te dwie sprawy? Sprawa, oczywiście, wywołuje pewne kontrowersje i byłem świadkiem niejednej dysputy, która przeradzała się wręcz w rzucanie haseł bez pokrycia pomiędzy zwolennikami ewolucjonizmu i kreacjonizmu. Myślę, że nie tędy droga. Podstawowym problemem przy przyjęciu teorii ewolucji jest dosłowne traktowanie Pisma Świętego, nie w oparciu o zasady hermeneutyki, najczęściej w oderwaniu od nauczania magisterium Kościoła. Już św. Augustyn w swoich „Wyznaniach” podaje przykład, w którym Księgę Rodzaju można interpretować albo bardzo literalnie, w sensie, w którym Pan Bóg przedstawiony jest jako garncarz lepiący glinę, albo – dla bardziej niejako „naukowo zorientowanych” ludzi – w sposób oderwany. Możemy tam widzieć nawet podwaliny pod teorię ewolucji, gdyż Augustyn podaje interpretację Księgi Rodzaju, zgodnie z którą pewne byty doskonalą się coraz bardziej, zmierzając w stronę Boga, a najdoskonalszym bytem stworzonym jest oczywiście człowiek, w którym pojawia się element boski, czyli dusza. - A mówiąc konkretnie: jak pogodzić tę ewolucję ze stworzeniem świata przez Boga? Myślę, że w tej kwestii dość jasne sformułowanie podał abp Życiński, które brzmiało mniej więcej tak: „Dlaczego odmówić Bogu stworzenia świata i człowieka właśnie w sposób taki, jak proponuje ewolucja? Bóg jest wszechmocny i nie można ograniczać Boga do pewnej tylko formy stworzenia”. Otóż, w rozumieniu katolickim stworzenie świata to nie tylko jednorazowy akt, ale również ciągłe uczestniczenie w istnieniu, a więc także w rozwoju świata. - A gdybyśmy tak chcieli zrozumieć, gdzie jest miejsce Boga w procesie ewolucji? Czy tylko na początku, w tym pierwszym akcie, gdzieś przed Wielkim Wybuchem, czy również w tych przypadkach, które procesem ewolucji kierują? To jest trudne pytanie. Myślę, że miejsce Boga w tym procesie jest na troszkę innej płaszczyźnie. W takim ewolucjonizmie, który zupełnie pozbawiony jest Boga, mówi się o roli czystego przypadku, który generuje nowe rozwiązania potencjalne, oceniane przez dobór selekcyjny i powodujące rozwój. Gdzie tam jest miejsce na Boga, to rzeczywiście trudne pytanie, zwłaszcza w kontekście pozostawania na gruncie nauki. Myślę, że pozostając na tym gruncie trudno jest na siłę znajdować miejsce dla Boga. W pewnych momentach rodzi to nawet kłopoty, kiedy pewne zjawiska zostają wyjaśnione naturalnie, a wcześniej były tłumaczone interwencją Boską. Natomiast ja myślę, że działanie Boga wykracza poza przypadek, poza świat fizyczny, a przede wszystkim poza czas. W związku z tym wszystko, włącznie z tym, co w naszym świecie nazywane jest „przypadkiem”, zostało poniekąd przez Boga zaplanowane. Z tym, że znowu planowanie kojarzy nam się z czasem. Natomiast w teologii dość jednoznacznie określa się działanie Boga jako „pozaczasowe”. A zatem cały świat wraz z jego rozwojem, z punktu widzenia Boga oczywiście, ma swój cel i to, co dla nas jest „losowością”, w tym Boskim planie znajduje swoje miejsce.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
1 2 3 4 5 6 7
31°C Czwartek
dzień
32°C Czwartek
wieczór
27°C Piątek
noc
21°C Piątek
rano
wiecej »