Jest mi żal kard. Józefa Glempa za każdym razem, gdy podejmuje on temat budowy Świątyni Opatrzności.
Nie byłem zachwycony, gdy w lutym bieżącego roku 296 posłów poparło inicjatywę wsparcia budowy Świątyni Opatrzności sumą 20 milionów złotych z budżetu państwa. Moim zdaniem medialny wydźwięk tego typu gestów w aktualnej sytuacji w Polsce przynosi więcej szkody niż pożytku, zarówno „ofiarodawcom”, jak i Kościołowi. Wolałbym, żeby parlamentarzyści złożyli skromniejszą ofiarę, ale z własnych pieniędzy. Nie znaczy to, że jestem całkiem przeciwny wspieraniu przez państwo budowy akurat tej świątyni. Dlaczego? Ponieważ to Sejm w roku 1792 złożył obietnicę jej budowy. Ta obietnica została potwierdzona przez Sejm po pierwszej wojnie światowej. Można więc śmiało powiedzieć, że zbudowanie Świątyni Opatrzności jest sprawą państwową. Powiedziałbym nawet więcej. Powstanie tego wyjątkowego kościoła powinno być sprawą honoru polskiego państwa, jako instytucji. Bo nie mam wątpliwości, że aktualna Rzeczpospolita (niezależnie od numeru, jakim ją opatrzymy) jest kontynuatorką Pierwszej i Drugiej Rzeczpospolitej. Jest mi żal kard. Józefa Glempa za każdym razem, gdy podejmuje on temat budowy Świątyni Opatrzności. Tym bardziej jest mi przykro, gdy raz po raz pojawiają się informacje o spowalnianiu lub wręcz wstrzymywaniu budowy z powodu braku pieniędzy. Ten brak pieniędzy jest niestety konsekwencją nie tylko braku zainteresowania i poparcia wśród Polaków dla tej inicjatywy. Jest skutkiem braku zrozumienia, o co w tym wszystkim naprawdę chodzi. A ten brak zrozumienia jest chyba w jakiejś części efektem odwrócenia ról, z jakim mamy do czynienia w działaniach na rzecz zbudowania świątyni. To Kościół, a zwłaszcza Prymas Polski zabiega o spełnienie złożonej Bogu obietnicy. Tymczasem, według mnie, zabiegać powinni legalni następcy tych, którzy obietnicę złożyli – parlamentarzyści. Niestety, jak widać jeśli nawet pojawia się w Sejmie próba częściowego podjęcia zobowiązania z roku 1792 i 1921, to okazuje się pustosłowiem. Nie dość, że w lutym przeprowadzono całą sprawę wsparcia budowy Świątyni Opatrzności z wdziękiem słonia w składzie porcelany, to w dodatku po prawie roku okazało się, że całą sprawę trzeba zaliczyć do kategorii „obiecanki cacanki”. Świątynia Opatrzności to wotum narodu obiecane samemu Bogu. Pan Bóg cierpliwie czeka na realizację obietnicy już ponad dwa wieki. Jak długo jeszcze będzie czekał?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.